przez moment chcę mieć Cię tylko dla siebie...
miałam... ale jestem zachłanna...
Coś jednak wyniosłam z dzisiejszych rekolekcji...
"Nie wiem" - odpowiedź wiary...
Coś w tym jest...
Jest coś, co mnie zastanawia. Z tego co mówił ojciec czy tam brat, rozpacz jest grzechem, bo wtedy traci się nadzieję. Czy to znaczy, że nie można rozpaczać, pogrążać się w smutku? W końcu każdy kiedyś zazna szczęście. Bóg tak to wszystko rozłożył, żeby było wszystkiego po równo: szczęścia i bólu. Tak czy nie? Więc o co tu chodzi? Przecież "rozpacz jest początkiem narodzin nadziei". Wiem jedno, nadzieję należy pokładać w Bogu. Tylko on potrafi przynieść ukojenie i otrzeć łzy. Przynajmniej na mnie to działa. Źle powiedziałam... Czuję, że On mi zawsze pomaga i mogę do Niego iść zawsze, gdy jest mi źle albo gdy jestem szczęśliwa i podziękować Mu za to. Chociaż przyznam, że nie umiem jeszcze podziękować za cierpienie...
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24