Moja historia do opisania zaczęła się jakoś 16.02.2011r. Wtedy były ferie, a ja twierdziłam, że jak i do tej pory nikogo nie pokocham, bo do tamtej pory nie miałam jakoś okazjii i nie doznałam prawdziwego uczucia. Na te ferie pojechałam do nowej koleżanki na 2 noce. Po mile spędzonym dniu usiadłyśmy na gg i ktoś do niej napisał. Nie znałam tego kogoś, chyba, że tylko z widzenia. Wcześniej może tylko widziałam jak kilka razy 'ktoś' przyglądał mi się w szkolnej szatni. Ta osoba była z tej samej miejscowości co moja koleżanka, ale w tamtym czasie była w Niemczech. Jak 'Ktoś' schodził z gg kazałam koleżance napisać na żarty 'kochamy Cię ;* pa ;*' Nie sądziałam, że wtedy to będzie miało taki ogromny wpływ na moje uczucia, to w końcu były żarty. Już w ten sam dzień powrotu do domu, pojechałam do cioci. Byłs jakoś 22. kiedy zadzwonił do mnie nieznany numer, nie był zastrzeżony, ale nie znałam go. Odebrałam i spytałam kim jest nieznajomy, a w odpowiedzi uzyskałam 'powiem Ci, bo i tak się dowiesz' I dostałam odpowiedź. Okazało się, że 'Ktoś' dostał mój numer od koleżanki u której spałam. To była ta sama osoba z gg. Byłam zdzwionia tym telefonem, bo się
nie znalismy. 'Ktoś' zaczął dzwonić codziennie. Gadaliśmy po dwie, czasem trzy godziny dziennie. Byliśmy jak stare małżeństwo. Nawet tak o sobie mówiliśmy. Ja byłam żoną, a 'Ktoś' mężem. Było jedno 'ale'. Zdawało mi się, że ktoś ma dziewczynę. Kiedy o to spytałam, 'Ktoś' się wyparł. Uwierzyłam, bo jaki miałam powód by nie wierzyć? Po tygodniu została mi wyznana miłość i że to trwa od jakiegoś czasu. Ferie się skończyły, wróciliśmy do szkoły i zaczeliśmy się spotykać na lekcjach. Kiedy po kilku dniach zobaczyłam 'ktosia' z dziewczyną o którą pytałam, postanowiłam zapytać
ponownie. A w odpowiedzi ' Tak kurwa, ale kocham tylko Ciebie! Zostawię ją dla Ciebie! Bądź ze mną!' Możcie się domysleć jak zabolało takie kłamstwo. Ja już wtedy byłam zakochana. Wtedy nie odpisałam na smsy bo nie chciałam niszczyc im związku, mimo, że w chuj kochałam... Ale byłam tą drugą jeszcze miesiąc czasu... Aż w końcu 'Ktoś' kazał mi spierdalać.. Nie dosłownie, ale taki był przekaz. 'ktoś' Pisał mi że kocha nas obie i jeszcze jakiś czas byłam kłamana... Przyszly wakacje, ja znów do koleżanki i nasza trójka chodziła pić, a jak wiadomo alkohol ponosi.. 'Ktoś' Bawił się mną jak
dziecko klockami. Budował i rozwalał, a ja nie potrafiłam powiedzieć 'jeb się'. Żałuje... Potem miałam innych kilku chłopaków, ale zostawiałam ich bo ich nie kochałam. Dalej pamiętam pierwszy pocałunek, pierwsze 'kocham Cię' gdzie i kiedy.. Ta historia skończyła się szybciej niż zaczęła... A dziś mija rok, cztery miesiące i dwa tygodnie, a ja nadal kocham i czekam...
/ Sara.