mam jedną sprawę, całkiem osobistą, czasem nie potrafię żyć z tą myślą. to, czego pragnę od lat to dla mnie wszystko, Boże, myślę że mogę nazwać to modlitwą.
może życie bez przeszkód byłoby zupełnie nudne, chciałbym ułożyć wszystko sam, jednak nie umiem, nie rozumiem czemu mogę mieć tylko nadzieję, chcę godnie żyć, dobrze żyć, to aż tak wiele?
czasem chcę porozmawiać, ale bez oddźwięku .