Chciałbym być tam, gdzie nie dogania życie Cię nad ranem,
gdzie nie słyszysz krzyków w głowie zanim wstaniesz.
Chciałbym śnić, umieć żyć rzadko pić zgodnie z planem,
który sam sobie kiedyś naszkicowałem.
Chciałbym brać życia wdechy bez zachłyśnięć i nie bać się o to,
że kiedyś cały ten czar pryśnie.
Chciałbym umieć myśleć o następnym dniu bez ciśnień znów i pieprzyć cały trud,
którego smród napędza setki istnień.
Chciałbym obudzić się gdzie indziej w innym kraju,
gdzie żeby uwierzyć w Boga nie musisz skończyć w raju,
gdzie ludzie mają wizję, plany i ambicje, wiesz?
I znają przynajmniej trochę umiaru.
Chciałbym patrzeć i rozumieć, słuchać i słyszeć prawdę,
żyć ile się da, a nie się bać że skończy nagle
Wiedzieć co jest fałszem a co faktem w tym pojebanym bagnie,
gdzie życia rytm często mija się z taktem
Wiesz, że miało być inaczej mimo to nic się nie zmienia
Mieliśmy chłonąć to, o co walczyły pokolenia
Stojąc naprzeciwko świata miała nie łapać nas trema
Podnieś ręce do góry, może nie zaczną strzelać
Chciałbym mówić by słyszeli, brać co dać mieli i widzieć czerń na bieli,
a nie wieczne zmiany w scenopisach,
pieprzyć skurwieli z elit tych co nas pominęli i wyklęli nas marząc o tym,
by nikt o nas nie słyszał.
Chciałbym całe życie pisać i wciąż być pewien jutra,
bo chodź mam taką nadzieję, czasem czuję się jak frustrat,
Chciałbym spokój czuć za każdym razem gdy patrzę w lustra,
a nie czuć się jak sam sobie coś ukradł.
Chciałbym zbudować sobie świat jak z seriali,
chodź gdy zaczynasz coś tworzyć zaraz na łeb Ci się wali.
I Ci przed nami kiedyś za to umierali.
Polska - Bóg, Honor, Ojczyzna i przegrani.
Chciałbym cofnąć czas o naście lat i poprowadzić to inaczej,
zamienić na erę norm, okres wypaczeń,
bo zawsze gdy chcę walczyć to czuję, że coś stracę&
Miał być spokój jak każdy wokół miał mieć jakąś pracę