Bo tak naprawdę wcale nie chodzi o to ile tygodni, miesięcy, lat tworzysz z kimś związek. Nieważne, czy był starszy czy młodszy. Nie liczy się sposób zawiązania relacji - bo nieistotne jest w jakiej kolejności stoi seks po kilku głębszych i kawa w pięknej restauracji. Uwierz mi, to wszystko kompletnie nie ma znaczenia. Możesz zakończyć kilkuletni związek z hukiem i zapomnieć o tym w miesiąc ale możesz także rozpamiętywać przelotną znajomość przez następną dekadę. W życiu liczą się emocje związane z daną osobą - możesz spędzić całe życie z kimś, przy kim będzie kiepsko ale stabilnie, a nie zmrużysz oka przez kilkanaście tygodni z powodu kogoś, przy kim poczujesz choć przez chwilę dom i bezpieczeństwo. I nie ma znaczenia czy tego chcesz, czy nie. To po prostu się dzieje, samo z siebie żyje swoim rytmem. Finalnie albo budzisz się z poczuciem ulgi albo poczuciem kompletnej dezorientacji. Nie ma reguły, który facet skruszy Cię na drobny pył. Nie Ty o tym decydujesz. Tę decyzję podejmuje za Ciebie Twoje serce.
Spędzasz mi sen z powiek...