24 lipca wyjechałem do Gliwic w sprawie wiadomej ;P i okazało się, że nie dało się tego załatwić w jeden dzień...kiedy wyszedłem z pociągu pomyślałem sobie...ahhhh Koszęcin, jak ja kocham to miejsce :D przyjechałem na dworzec rowerem, zostawiłem go przy dworcu bez zapięcia kiedy wróciłem on nadal tam stał...stąd ta moja radość...:) później się okazało, że ten dzień nie należał do tych dobrych;/ cóż...bywa...ale za to ten wcześniejszy, który spędziłem w Gliwicach był nawet znośny;P mimo to iż zaspałem na pociąg, dziewczyny czekały na mnie 3 godziny i później okazało się, że szkoła, do której jechałem była już zamknięta...było naprawdę przyjemnie :) wielkie dzięki Gabi , Fryta , Natasia , Asia , Klakier(stary nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczny ;) ) ... gdyby nie wy...to ja nie wiem... poświęciliście dla mnie swój czas i w ogóle... lubie was ;)