patrzeć się co tydzień na padoku, i przez kraty boksu,
siedzieć na niej w siodle i na oklep na każdej jeździe,
wrzucać ukradkeim marchewki do żłobu,
kochać do konca nie wiadomo za co,
dbać o nią jak o własnego konia, a na czyszczeniu spędzać po godzinie,
chwaliś, i gadać z nią, jak z człowiekiem,
i mieć świadomość, że nigdy nie będzie moja na paierze,
jednak ona od dwóch lat jest moja,
w moim i w jej sercu...