Rozdział 9
27 listopada 2011 roku.
-Nie wiem, czy to możliwe,wiesz jak było pierwszym razem ...-odpowiedziałam nie patrząc na jego piękne głęboko czarne oczy,bo wiedziałam,że zapomnę jak się nazywam.Za to patrzyłam na spadające płatki śniegu za oknem jego czarnego mercedesa.
-Wiem...Ale za drugim razem nie musi być tak samo...Możemy przecież zmienić bieg wydarzeń prawda?
-Niby tak,ale boję się tego co było ostatnio.Skąd pewność,że znów nie będzie tak samo?-zapytałam spoglądając na niego kątem oka.
-Bo wiem.Zmieniłem się,naprawdę.Chcę tylko ciebie i nikogo innego,żadnej innej dziewczyny i wiesz dlaczego?-złapał mnie za rękę,a ja po chwili ją odsunęłam.Milczałam,nie odezwałam się słowem, więc wziął to jako 'nie wiem' i zaczął mówić dalej.-Bo tylko ty nie widziałaś we mnie tylko i wyłącznie dobrze zbudowanego i przystojnego chłopaka.-jaki on skromny-Widziałaś we mnie coś więcej,to jaki jestem.Zakochałaś się w e m n i e .Widziałaś mnie w innym świetle,zawsze umiałaś patrzyć na ludzi sercem, a nie oczami i to jest twój dar.-powiedział to z taką szczerością i uczucie i już myślałam,że rzucę mu się na szyje.Muszę być silna,muszę być silna-powtarzałam w myślach.-Malia odezwij się.-powiedział niemal błagalnie.
-Co mam ci powiedzieć? Przecież wiesz jak bardzo Cię kocham i nigdy nie przestałam.Ale jak to sobie wyobrażasz,znów grono dziewczyn koło ciebie,które będę gadały..-nie dał mi dokończyć.
-Mam gdzieś co będą mówiły! Chcę ciebie Malia i tylko ciebie do cholery! Mam gdzieś jakieś zasady!Nie wytrzymam dłużej bez ciebie,nie obchodzą mnie inne dziewczyny...Już nie jestem taki jak rok temu,na prawdę się zmieniłem.-powiedział z wściekłością i lekką namiętnością w głosie-zabójcze połączenie.
-Nie wiem, co mam zrobić,co m a m y zrobić,okey?W tym czasie powinnam już wracać do domu,miałam ciężki dzień,dziękuję za twoją pomoc.-uśmiechnęłam się nieśmiało.i, zanim zdążył coś powiedzieć wyszłam z jego samochodu i zabrałam rzeczy rodziców i zaraz zniknęłam za ciemno brązowymi drzwiami mojego domu.Kiedy weszłam wydrukowałam zdjęcia z telefonu,które zrobiłam aktom i schowałam do specjalnej teczki.Było koło 21 jak skończyłam, więc postanowiłam się położyć spać.
28 listopada 2011 roku
Gdy rano wstałam było tuż po siódmej,poszłam wziąć gorący prysznic, po czym ubrałam się w czarne leginsy,trampki i białą trochę luźną bluzę z wizerunkami rożnych czarnych tatuaży.Kiedy już miałam założyć kurtkę i wyjść wujek (mój chwilowo prawny opiekun)właśnie wszedł i zaczął mówić.
-Mam dla ciebie wiadomość nie koniecznie najlepszą.-super,a od kilku dni była jakaś dobra?-Musisz jechać ze mną,do Nowego Orleanu,jestem najbliższym waszym krewnym,a pracy nie mogę rzucić od tak...A tam jest na prawdę pięknie,spodoba ci się.Dom i cały majątek jest przypisany na ciebie,jak skończysz 18 lat możesz wrócić.., jeżeli tylko będziesz chciała.-powiedział to spokojnie,nie miałam z, nim całkiem niezły kontakt,dobrze , że to on mi się w trafił, a nie ciocia Magii,utonęłabym w morzu kotów.
-Okey,kiedy mam być gotowa?
-Jutro rano Cię zabiorę dobrze?-przytaknęłam twierdząco- Zawiozę Cię teraz do szkoły i załatwię wszystkie sprawy.-uśmiechnął się pocieszając mnie,wzięłam torbę i poszłam w kierunku srebrno-białej mazdy,która stała przed domem.Jak ja o tym powiedz Justionowi?
Po siódmej lekcji poszłam porozmawiać z Justinem,borze życz mi szczęścia,przyda się...
- Juss możemy pogadać?-zapytałam.
-Jasne,co się stało?-aż tak to widać?
-Wyjeżdżam do Nowego Orleanu,z wujkiem,który jest moim prawnym opiekunem,tam zacznę nową szkołę i tak dalej,ale za dwa lata wrócę jak skoczę osiemnastkę
-Rozumiem,przykro mi,że wyjeżdżasz będzie mi ciebie brakowało,jesteś dla mnie jak siostra...-powiedział pełny bólu.-ale chyba zobaczymy się czasami?-jego głos był pełny nadziei.
-Obiecuję.-po czym przytulił mnie mocno i już miałam wyjść ze szkoły,ale nie mogłam jeszcze muszę mu powiedzieć Ashtonowi, chociaż nie mam na to ochoty.Kiedy go spotkałam przed szkołą i opowiedziałam o wszystkim zrobił coś czego w życiu bym się nie spodziewała.
Pocałował mnie.