photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 LISTOPADA 2014

Rozdział 6
26 listopada 2011 roku.

To nie Ashton,nie on,nie .-Powtarzałam w myślach.Otwierając drzwi zobaczyłam Justina,nie ucieszył mnie jego widok,bo jego wyraz twarzy wskazywał na to , że jest zły.Co gorsza-na mnie.I zakładając,że jest zły wychodzi na to , że będzie awantura o Ashtona,to pewne.
-Powiedz,że się mylą!Nie mogłaś iść..z nim!-Wtargnął to środka,nie zanosi się na miłą rozmowę.A w dodatku powstrzymywał się,żeby nie nazwać go jakimś obrzydliwym słowem.
-Tylko odprowadził mnie do domu...-Powiedziałam zamykając drzwi.
-Jasne!Miał si o ciebie nie zbliżać...-Jego ton złagodniał,kiedy na mnie spojrzał.
-Wiem,ale uznał,że może złamać 'zakaz' zbliżania się do mnie,z powodu ...no wiesz,rodziców.-Nie płacz,nie płacz,nie wolno ci-odzywa się moja podświadomość.
-Chodź tu.-Objął mnie swoim ramieniem i usiedliśmy na kanapie i ciągnął dalej-Słyszałem,że złapał się dość mocno za ramię i wyprowadził ze szkoły..i co dalej to nie wiem,może mnie oświecisz?
-No, więc,wyprowadził mnie, bo się wkurzył.Spytał mnie czy mnie nie odprowadzić i posiedzieć ze mną.Ale zaprzeczyłam-dodałam gwałtownie.-więc spytał się czy jestem sama,a że powiedziałam mu,że nie pomyślał,że będę z tobą,ale jak mu powiedziałam,że ze Scott'em,to się wkurzył i mnie wyprowadził.-cieszyłam się z tego,że Juss nie nazywał Scotta psychopatą,tylko wierzył w jego niewinność.No i musiałam mu opowiedzieć resztę.
-Malia,wiesz,że musisz z, nim pogadać?-powiedział.Czekajcie,co on właściwie powiedział? Zdawało mi się?
-I ty to mówisz? Przecież go nienawidzisz.-nic nie rozumiem,kompletnie nic.
-Posłuchaj.Nienawidzę go i to się raczej nie zmieni,ale powinnaś z, nim pogadać.Wyjaśnić to wszystko.Nie możesz go trzymać w takim napięciu,bo na jego miejscu bym się tak czuł.I w sumie spójrz na siebie.Na jego imię płaczesz.Musisz stawić tego czoło,nawet, jeśli Cię to boli.-faktycznie,poleciał mi łza po policzku,wcześniej tego nie zauważyłam.Juss objął mnie mocniej ramieniem.
-Dziękuję ci,że jesteś-wtuliłam się w niego mocniej.
-Być przy tobie to zaszczyt.-wyszeptał.
po godzinie powiedział,że musi iść.Tak bardzo nie chciałam,żeby odchodził.Potrzebuję go w tej chwili,żeby móc wypłakać się na jego ramieniu,ale nie mogę go zatrzymać niestety.Postanowiłam poszukać czarnej sukienki na jutrzejszy pogrzeb.Nie będzie to trudne,bo moja szafa jest przepełniona czarnymi ciuchami,nie jestem emo, jeżeli o to wam chodzi.Po prostu w tym kolorze się najlepiej.Wybrałam sukienkę do kolan,z długimi,koronkowymi rękawami,do tego długi czarny płaszcz.Poszłam wcześnie spać,chciałam poczekać na Scotta,ale nie miałam siły.

27 listopada 2011 roku

Ubrałam się w przyszykowane ciuchy i chciałam mieć to już za sobą.Przecież nikt nie chciał, by być na pogrzebie swoich rodziców albo kogokolwiek.Nie rozumie,jak Bóg może być sprawiedliwy, skoro zabrał dobrych,porządnych ludzi ? Rodziców,przyjaciół,obywateli.I, gdzie tu sprawiedliwość? Nie ma jej.Znów jej zabrakło.Kiedy znaleźliśmy się ,na cmentarzu i trumna moich rodziców znajdowała się poza zasięgiem mojego wzroku,chciałam krzyczeć na cały głos N I E, ! Ale nie mogłam wypowiedzieć nawet słowa,nawet szeptem.
Kiedy ostatni goście wyszli z naszego domu,poszłam na górę.I zobaczyłam otwarte drzwi od sypialni Scotta.
-Co robisz?-zapytałam,kiedy zobaczyłam jak zapina torbę.Nie , nie,nie!
-Wyjeżdżam.-spojrzał na mnie i podszedł bliżej,oczy miałam szklane od łez.-Malia..mówiłem,że nie mogę zostać.Wracam do domu...
-To tu jest twój dom...-Już miałam się roztrzaskać na kawałeczki,jak upuszczone szkło.
-To tylko budynek,Malia.Tam mam dziewczynę,którą kocham i jest dla mnie ważna,tak samo, jak ty.Masz dopiero 16 lat,dopiero co zaczęłaś liceum,skończ je i nie żałuj tego życia tutaj.Mieszkam na wsi, na której nie ma dużo możliwości,jest jedna szkoła.A tu masz wielki wybór,jak skończysz tą szkołę możesz przyjechać do mnie na ,miesiąc albo dwa,okey? -powiedział to tak delikatnie i szczerze.
-okey.Ale wrócisz jeszcze kiedyś?-zapytałam pełna nadziei.
-Oczywiście,że tak.Dobranoc-ucałował mnie w czoło i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.

27 listopada 2011 roku.

Kiedy otworzyłam oczy byłam sama.Całkiem s a m i u t k a ,w tym dużym,zimnym domu.

Informacje o dreammsss


Inni zdjęcia: Today quenKomplet biała koniczynka otienMów do mnie. seignejJa patkigdNaszyjnik złota muszla otienPod mostem. ezekh114Psy na wymarciu bluebird11Na tle fontanny patkigd... maxima24... maxima24