poniedziałek, poniedziałek, poniedziałek.
nienawidzę poniedziałków.
nawet w wakacje.
strasznie niewyspana jestem.
i przybita
nawet sama nwm dlaczego
może to ta pogoda?
sama nwm.
pochmurno i gorąco.
masakra jakaś.
przynajmniej mogę trochę odpocząć od słońca, chociaż kocham słońce.
nadal Trzciel.
uwielbiam wieś.
im dłużej tu siedzę stwierdzam ze nie chce wyjeżdżać
w koncu trzeba bedzie wrócić do szarej rzeczywistości.
tęsknię.
urodziny będą zepsute.
a miały byc najlepsze.
super.
miało byc jak pięknie.
no cóż.
życie?
nienawidzę życia.
musze się na czymś wyżyć.
jestem sfrustrowana
kurde coś się we mnie zmienia.
czuje to.
widze to w moim zachowaniu.
juz nie jestem tą samą beztrosko uśmiechnięta dziewczyną.
coś we mnie pękło.
a chciałabym byc.
chyba nie umiem juz tego zmienić.
nie potrafię nic.
jestem beznadziejna.
od paru dni mam ochote usiąść na chłodnej ziemi i się rozpłakac.
też tak czasami macie? znacie to uczucie?
co mnie tak zmieniło?
czas? zakończone przyjaźnie? za dużo problemów? bezsilność?
chyba wszystko na raz.
wspomnienia wróciły i będą wracać.
potrzebuje przerwy od myślenia.
za dużo czasu na to przeznaczam.
ogółem jestem cała pogryziona.
spuchnięta cała jestem prez głupie komary.
nienawidzę ich.
tęsknie, wszystko się jebie. znowu.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY CHCĄ I STARAJĄ SIĘ I WYWOŁUJĄ UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY <3
Potem coś może jeszcze dodam, zapewne bedzie mi się nudziło przez pogodę.
I MISS U !!!!!!!!!! :CCCCCCCCCC