Potrafiłabym przekonać każdego do swoich racji, gdybym tylko potrafiła nie drzeć ryja.
I takim oto sposobem Justyna z pola bitwy wróci ze spuszczoną głową i z gorzkim posmakiem w ustach, że jednak dała dupy i że można było inaczej.
Billa Murray'a mi trzeba, nikogo innego.
A na koniec walnę poetycką mdłą wstawkę, niczym dziecię kwiat, biegające w spódnicy w słoneczniki z kostką na plecach na koncerty Heya.
To nie motyle, prędzej ćmy
Serce - pompa do krwi
Nie więcej.
Zawrotów głowy brak.