bo zycie jest dziwne..niczym jakis pieprzony serial...jak w "modzie na sukces" wciąż ktoś komuś łamie serce i gra na czyiś uczuciach, bezustannie ktoś powoduje u kogos płacz, smutek, żal, smutne co nie ? Smutniejsze jest to, iz to jest prawdziwe. Ale pocieszeniem może być to, że jest jeszcze drugie dno..taka druga strona medalu bo zobacz; myslisz, że rozpada ci sie serce, że juz nie bedziesz umiał/a żyć, że nie nawidzisz już za to tej osoby i juz pewnie nigdy nikogo nie pokochasz, myślisz, ze cały świat sie zawalił, ale rozejrzyj się wokoło i co? Wszystko stoi na swoim miejscu..bo widocznie tak miao sie stac, widocznie to co się stało było Ci pisane..a co jest tą druga stroną medalu? Mianowicie to, że życie uczy, ze przez tego "skurwysyna" czy "psiapsiółke" , rodziców albo kogoś innego bardzo dla Ciebie bliskiego uczysz się na swoich błędach, stajesz sie silniejszy/a , nie zewnetrznie, ale wewnetrznie, stajesz sie bardziej odporny/a, gdyby nie nasze niepowodzenia nigdy by nam sie w zyciu nie ułozyło..życie to dożyciowa szkoła...tyle, że ono uczy nas brutalniej niz szkoła na co dzień. ; >
takiej siebie jeszcze nie znałam, Wy mnie taką stworzyliście.