Pewnego wiosennego dnia biedronka Sawinka zastanawiała się bardzo poważnie czy wyjść zza dużego liścia, pod którym schowała się, aby przeczekać ulewę. Świat nie wydawał się przyjazny. Wszędzie było mokro po deszczu, wszędzie czaiły się głodne ptasie potwory czyhające na jej delikatne i ponoć smaczne skrzydełka.
Czas mijał. Pamiętała jak podstępny wróbel gonił ją ostatnio ze swym zwinnym dzióbkiem i gdyby nie szczelina w korze byłaby już tylko wspomnieniem, o którym by nikt nie wspominał. Siedziała cichutko, ale w jej główce szumiało stado chotycznie szalejących myśli... o mszycach, słoneczku grzejącym skrzydełka, o innych biedronkach a nawet o stonkach będacych w podobnej w sumie sytuacji...