Mam żuczki w brzuchu. Czuję każdy ich krok, każdy skok, nawet kichnięcie. Strasznie mnie to łaskocze, ale co poradzić :)
Trochę rozmyślam. Głowa zaczyna mi pękać, od nadmiaru wszystkiego. Nie sprecyzuję tutaj niczego, nie podam przykaldów, bo w gruncie rzeczy sama nie wiem, jaki jest powód, jaka jest przyczyna. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie "dlaczego?". Ale spokojnie, na pytanie "po co?" też nie znam odpowiedzi. Ta ogólna niewiedza trochę mnie denerwuje, ale jednocześnie wprawia moje ciało w ruch. Nie moge usiedzieć na miescu, bo wydaje mi się, że fajnie być aktywnym człowiekiem. Wiecie, strona czynna jednak zawsze bardziej mnie absorbowała. Tylko tu znowu można zacząć snuć dewiacje, czy na prawdę jesteśmy ludźmi, bo w ile w nas jest z takiego prawdziwego człowieka? Mózgi mamy totalnie okręcone wokół najmnijszego palca globalnego fenomenu jakim jest Internet. A ciała są już uformowane na kształt boskich, że ciężko znaleźć tu coś naturalnego. Bo kiedy dziś mówisz natoralność, chcąc nie chcąc - kłamiesz. Bo nie znamy znacznia tego słowa, bo nigdzie nie możemy zobaczyć skutków takiego normalnego działania. I kiedy opowiadamy o prawdzie jesteśmy nieszczerzy. Prawda ma w sobie taką jedną prawdę, że bardzo rani. No więc kłamiemy. Nałogowo, rzec można systematycznie. Niby masło maślane, ale jednak coś w tym jest, nie powiem, że prawda - po prostu racja i zdrowy rozsądek. A jego brak też zaczyna mi ostatnio doskwierać. Ogólnie wszystko mi doskwiera, denerwuje, łaskocze. Chyba mam alergie na tę całą przelekramowaną rzeczywistość.
U2 - Beautiful Day