Dzień za dniem.
Bartek rośnie jak szalony, robi się samodzielny, umie coraz więcej.
Radochy z nim wiele, ale i problemów nie mało.
Wspina się na regały, stoły a ja biegam jak głupia za nim z sercem w gardle.
Wczoraj podstawił sobie nocnik, odkrecił kran i zachlapał pół łazienki. A no i ma nową schize. Wszystko co znajdzie wrzuca do kibla. kasę, telefony, piloty, zabawki i nawet skarpetki.
Frajde ma jeszcze większą gdy ja tam muszę grzebać i wyjmowac -,-.
Oby był to bilet w jedną stronę.....