Tak było. True story, bro. Sylwester w Bieszczadach, bardzo udany. Chcę jeszcze w t e Góry... 2014? Dobry, nie powiem, że nie. Nie zmieniłabym nic. Wszystko co gdzieś tam się wydarzyło miało swój cel i konsekwencje, doceniam to. Tyle tripów i wakacje życia, powtórzyłabym. Daję okejkę! A tymczasem powrót do rzeczywistości. Warszawa i praca. Moje Baleya, wino w lodówce i gitarra w pokoju. Trochę kurzu i ciuchy. I plecak co czeka na spakowanie i ruszenie hen, hen... W pizdu :D Żyję, mam się dobrze. Uśmiechnijcie się ludzie ;)