Jakiś tam dzień w szkole zią.
Także tego, biwak za nami, powiedzmy.. Zrealizowana jedynie połowa.
Cipy głupie w I klasach same są. Rozwalili sobie najlepszą zabawę. Genius.
Mimo tego, Marta i tak się nie wyspała. Sen od 4 do 5 mi nie służył w ogóle.
I to jeszcze sprytnie z słuchawkami w uszach i telefonem w ręku, by budzik nie obudził pierwszaków.
Później mecz, sędziowie moje miłości i w końcu Dłutów.
35.77 temp. ciała! WTF?!
Dobrze, że misiek był obok, jednak i to nie wiele dawało.
Kocham, kocham, kocham, a uczucie, że ktoś jest obok jest przecudowne.