"Jednak sam akt podarowania mi srebrnej obrączki dnia 20 czerwca 2009r. o godzinie 3:00 na krynickiej plaży był czymś bardzo romantycznym. Było mi wtedy zimno, od morza wiał wiatr... podarował mi uścisk, buziaka, nawet własne skarpety, byle ogrzać moje małe, zziębnięte stopy. Tak czule przytulił, że nic nie było w stanie zakłócić tej chwili! Nawet, o dziwo, dziki bezkarnie biegające po plaży gdzieś w pobliżu. Chłodny piasek pod stopami zdawał się dopiero co przegonić morskie fale w impetem wcinające się w jego powierzchnię. Otumaniał nas zapach posadzonej na całej długości plaży dzikiej róży, w oczy kłuł widok wyraźnych, czerwonych świateł czerwonej latarni. Dokoła chłód, ciemność wody, brak innych ludzi - za mną mój Przemek, który na moim ramieniu wsparł podbródek i mocno objął w pasie.
To tak bardzo kontrastowało z tym, co nas otaczało. Taka ciepła cisza, która rozgrzewała tę niewielką przestrzeń między nami. Udało się tej ciszy rozpalić ogień tak wielki, że przetrwał do dziś.
Teraz wracamy do tych kilku krótkich, jednak dobrze zapamiętanych momentów. Co roku będziemy uświadamiać sobie, ile czasu trwamy przy sobie, ile nas łączy, a ile musimy zrobić, by nic nie dzieliło."
cytat z mojego pamiętnika, wpis z 17 czerwca 2010r.