Aparat jednak nie jest do końca kaput, po dłuższej namowie dał się przekonać, że dalsza współpraca ze mną może mu tylko wyjść na dobre. Obiecałam mu zawsze naładowaną baterię, ciepłe posłanko i zaprzestanie obijania go o chodnik jeśli znów nie będzie działać. Przy ostatnim punkcie skrzyżowałam palce, ale na szczęście nie zorientował się.
a dzisiaj taki przyjemny słoneczny dzień, że przy wyjściu z Edem zrobiłam kilka zdjęć.