Siedmioletni chłopiec biegł, ile miał sił w nogach. Minął kolejny zakręt i jego oczom ukazał się tłum ludzi. Z rozpędu wpadł na jakiegoś rosłego mężczyznę i upadł na ziemię, boleśnie zbijając sobie przy tym pośladki.
- Mały! - krzyknął mężczyzna. - Może uważaj, co?
Chłopiec wybąkał przeprosiny i odszedł. Musiał dostać się do przodu. Zaczął chodzić dookoła zgromadzonych, aż w końcu wypatrzył małą przerwę między ciałami. Nie czekając ani chwili zaczął przeciskać się do przodu. Gdy w pewnym momencie napotkał opór, opadł na kolana i resztę drogi pokonał na czworaka. Zgrabnie wyminął kilkadziesiąt par nóg i w efekcie wyprostował się, stojąc na samym początku tłumu. Z zadowoleniem obejrzał się na ludzi i zaczął otrzepywać ubranie. Z twarzy nie znikał mu uśmiech, jednak kiedy spojrzał przed siebie, jego dłonie przestały czyścić ubranie, zastygając w bezruchu, a na twarzy chłopca wymalował się strach. Stał przed stosem siana, z którego wystawał gruby pal.
zapraszam
Tylko obserwowani przez użytkownika dikey
mogą komentować na tym fotoblogu.