I oto spędziliśmy już w UK 24 godziny...
Notka miała być wczoraj, lecz niestety samolot miał godzinne opóźnienie i zanim dotarliśmy do domu, rozpakowaliśmy się, poszliśmy na papu... Minęło nam troszkę czasu. Ale już jestem i opowiadam, opowiadam...
Lot... Lot był cudowny, pierwszy raz tak w chmurach i powiem szczerze, że widok zapierał dech w piersiach. Najpierw cudowna panorama Poznania, a potem te chmury, ta wysokość... :-)
A domek? Milusi, choć na pierwszy rzut oka... Ekch, ekch... Ale włożyłam w to troszke serca i tylko kwiatków mi brakuje na parapecie. Póki co jest miło i przytulnie. W salonie mamy prawdziwy kominek, de facto właśnie Przemek w nim napalił i jest genialnie.
Reszta jutro... mykam na winko!!
Pozdrawiam WSZYSTKICH bliskich memu sercu.