Never say never .
Ale fajnie, słonko świeci i głowa mi eksploduje.
Aczkolwiek było gorzej, teraz jest lepiej.
No, jak siedzę w jednym miejscu jest lepiej.
Nieważne, dziwne są moje wnętrzności.
Wypadałoby napisać coś o wczorajszym Den Haag statsie met Naomi.
Aaah, było naprawdę pięknie.
Jak zaczęliśmy śpiewać coś na wzór polskiego sto lat, Chris rozbił dwie szklanki.
O rany, ludzie, jego naprawdę trzeba związać.
Naomi dostała ode mnie maskotkę małpy z lornetką.
Powiedziała, że to urocze.
Powiesiłam ją jej nad łóżkiem zdejmując przy tym kalendarz z Tokio Hotel.
Mam nadzieję, że mi to wybaczy.
I objadłam się za dużo tortu, haha.
Był pyszny, aczkolwiek nie pytałam o składniki.
Co na pewno by zrobiła Naomi u mnie.
Kiedyś powiedziała, żebym przeczytała jej wszystkie składniki ciasteczek, które chciała zjeść na dobranoc.
Tak, to była ta noc, kiedy potem zaczęła mi opowiadać o durach brzusznych.
Wspomnieniaaaaa. *-*
I ogólnie to następne berzdej party mamy u Chrisa mojego cudownego.
Wtedy będzie świetnie psychicznie.
I muszę mu kupić jakiś taaaki genialny prezent, ale nie mam pomysłu.
Inni zdjęcia: 1541 akcentova944 photoslove25Kolarka czy kolarzówka ? ezekh114niedzielnie locomotivLisek ajusiaAlpy ajusiaEhh patusiax395Ja ajusiaTrw damianmafiaAqa park bluebird11