photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LIPCA 2012

10 .

 

 

zdjęcie mówi samo za siebie o czym będzie notka . przeprzaszam , że tak późno , ale burza . sami rozumiecie

 

 


Wbrew pozorom łatwo kogoś stracić. Schody zaczynają się wtedy, gdy trzeba przyjąć tę stratę.


są takie chwile w życiu , gdy najlepiej jest być najebanym


Żebyś tylko jeden jedyny raz spojrzał mi woczy i zobaczył to co czuję.


Cisza była wyborem, samotność przekleństwem.


puszczamy z dymem całą naszą pierdoloną przeszłość


Cisza była wyborem, samotność przekleństwem.


Trudno zapomnieć o kimś kto dał Ci tak dużo do zapamiętania


Przeszło, ale wciąż trochę boli.


Ciągle mi Ciebie brak . Gdy tylko nie ma Cie przy mnie pojawiają się chwile, w których chciałabym się do Ciebie przytulić i usłyszeć "wszystko będzie dobrze, to tylko kwestia czasu" .


Idę znów na papierosa , by pośród dymu nikotyny utracić wspomnienia. Pierwszą i ostatnią rzecz, która nas łączy.


Na­wet jeśli cza­sem trochę się skarżę - mówiło ser­ce - to tyl­ko dla­tego, że jes­tem ser­cem ludzkim, a one są właśnie ta­kie. Oba­wiają się sięgnąć po swo­je naj­wyższe marze­nia, po­nieważ wy­daje im się że nie są ich god­ne, al­bo że nig­dy im się to nie uda. My, ser­ca, umiera­my na samą myśl o miłościach, które prze­padły na zaw­sze, o chwi­lach, które mogły być piękne, a nie były, o skar­bach, które mogły być od­kry­te, ale po­zos­tają na zaw­sze niewi­doczne pod pias­kiem. Gdy tak się dzieje, zaw­sze na ko­niec cier­pi­my straszli­we męki.


Nie szukaj szczęścia w tym, co jak cukier słodkie, bo równie szybko się rozpuści.


czuję się jak kretynka, czekając na Twoją wiadomość, która nie nadchodzi. godzinami łudzę się, że pomyliłeś numery, że straciłeś zasięg, bądź padła Ci bateria. nigdy, nie dopuszczam do siebie myśli, że zapomniałeś o moim istnieniu.


Moje marzenia już dawno poniewierają się w piekle.


Potknęłam się o przeszłość. Wczoraj, z znikąd, wyszła sobie i posadziła dupę kilka metrów ode mnie. Od razu zapiekły ręce, od razu zapiekło w klatce. W głowie szalało tsunami wypłukujące teraźniejszość, odsłaniając tym samym zakopane pod nią wspomnienia. Huragan w płucach przypomniał oddechy przerywane śmiechem, a za chwilę duszące się szlochem. Siedziałam tam i czekałam na lawinę, która zwali mnie z nóg. I pewnie by tak było, gdyby nie to, że siedziałam wtedy z bardzo mądrym człowiekiem. "Gdybyś zamknęła tę sprawę, już byśmy stąd poszły"- powiedział mój osobisty Doradca Do Spraw Beznadziejnych. Coś we mnie krzyknęło: no tak! Zrozumiałam, że wciąż jestem po kostki w bagnie, z którego cały rok próbuję wyjść. Fakt faktem, po kostki to dużo lepiej niż po szyję, ale i tak za dużo. Nie mogę się dłużej nad sobą użalać, nie mogę się w tym taplać, bo coś mi się zdaje, że to chłód błota z tego grzęzawiska sprawia, że nie odbieram żadnego ciepła.


Nie wiem, czego oczekuję. Godzilli, które zmiażdży wszystkie moje marzenia, obróci w pył snute nocami plany i na końcu złapie mnie w pasie swoją wielką łapą, w której zmieściłabym się przynajmniej cztery razy i zamieni mnie w dżem z kości i krwi? A może kapłana, który pogłaszcze mnie po głowie i powie, że tak, ze owszem, że naturalnie moje teorie są prawdziwe i że stanie się to, czego się spodziewam? Nie wiem, nie wiem czego chcę. Stałam się człowiekiem, jakim właściwie zawsze gardziłam. Zagubionym w lesie możliwości dzieckiem z gębą umorusaną trującymi jagodami, które właśnie pochłonęło ze smakiem. Jakie to smutne, że nie mogę się odnaleźć, w tym lesie szerokim na trzy kilometry, otoczonym z każdej strony ruchliwą drogą!


Niemal wszyscy dorośli biorą środki uspokajające, łykają pigułki lub piją alkohol, żeby przyspieszyć nadejście snu, podczas gdy dręczące ich koszmary są swojskie i niewinne - praca, pieniądze, co pomyśli nauczycielka, jeśli nie kupię dziecku nowej sukienki, czy mój mąż jeszcze mnie kocha, kim naprawdę są moi przyjaciele. Nie mają najmniejszego pojęcia o tym, co przeżywa dziecko pozostawione w ciemnym pokoju, będące w o tyle gorszej sytuacji, że nie może się odwołać do pomocy psychoanalityka lub lekarza; musi samo stawić czoło okropnej istocie, która co wieczór wślizguje się pod dywan, i najróżniejszym strachom, czającym się tuż poza polem widzenia. Każdej nocy zmaga się z tymi koszmarami w samotnej walce, której kres kładzie dopiero paralityczne skostnienie wyobraźni, zwane także dorosłością.


Popełniamy w życiu wiele błędów i większość z nich możemy naprawić. Ale niektórych sytuacji nie udaje się cofnąć i poczucie winy zżera wtedy duszę. Ze wszystkich ludzkich uczuć poczucie winy jest najbardziej destrukcyjnym doznaniem. Gniew mija szybko, nienawiść gaśnie wraz z wiekiem i doświadczeniem, pozostaje tylko poczucie winy i sumienie szepczące nam do ucha przed snem, że to wszystko przez nas.


 

 

 

 

 

 

 

Ludzie nie myślą, że tylko potwarzą.

Nie przetwarzają, tylko cytują bez zrozumienia treści.

Nie przeglądają, tylko kopiują.