heeej wszystkim. < 33
mogę być z Tobą szczera. ?
to świetnie.
więc wypierdalaj.
Ona. grzeczna, miła, dobrze się uczyła. Miała wielkie plany. Wygórowane ambicje. On. Totalnie zero. Ćpun. Tylko towar się liczył. Nie patrzył w przyszłość. Żałosny pajac bez rozumu. A ona go kochała i byli szczęśliwi... I teraz kurwa powtórz, że nie możemy być razem, bo zbyt wiele nas różni.
Irracjonalne i szczeniacko głupie 'masz piękne oczy' w jego ustach brzmiało jak obelga.
Po całonocnym powtarzaniu jego imienia, rano miała uczucie gorsze od kaca.
Usiadła w kącie. Naciągnęła koc na głowę i przez 14 godzin powtarzała: 'ja go nie kocham'. Gdy rano się obudziła, w jej głowie szumiało tylko jedno. Jego imię.
Gówno prawda. Uczuć nie ma.
Spójrz mi w oczy i powiedz, że masz wyjebane.
Miłość jest jak polityka. Gówno o niej wiesz, a chcesz mieć zawsze dużo do powiedzenia.
Kochała. On jej nie chciał.
Spieszyła się. On nie czekał.
Umarła. On zrozumiał.
Znali się krótko. Kochali bez powodu. Wszystko było dobrze. A potem się obudzili.
On miał to gdzieś, co ona czuła. Nie obchodziło go, czy tęskni, czy kocha, czy w ogóle jeszcze żyje. Dla niego ważne było, że ją miał. I jak każdy frajer, wystarczyło mu te skurwiałe poczucie satysfakcji, że ona nadal kocha.
Ona nie czułą nic. Zimna. Bólu. Strachu. Lęku. Ona czułą tylko tą jebaną miłość z odrobiną goryczy.
Była sztuczna.
Jakby ze szkła.
Przeźroczysta.
Nijaka.
Zupełnie pusta.
Przygaszona.
Gdy ktoś pytał ją o co chodzi, jej głuche milczenie wręcz wykrzykiwało rozpaczliwie jego imię.
***
ołł yeaaaaa. mam komputer. mam czas. mam cytaty.
teraz nadrabiaaaaaaaam. < 33
mega sory a nieobecność.
wybaczycie. ? ; *
ps. usuwam znajomych, bo nie nadążam z dodawaniem. ; c ;*