Może i Wrocław bywa miejscami brzydki, ale coś takiego dzisiaj naprawdę poprawiło mi humor.
Wczoraj było okropnie. Dopóki nie dowiedziałem się, nie porozmawiałem, dopóki nie potrafiłem na to wszystko spojrzeć inaczej i to poczuć.
Czasem tak mam. Osoba Najbliższa Mojemu Serduszku o tym wie i to rozumie. Jak prawie nikt.
Potrzebne mi to. Potrzebuję wiedzieć, że jest dobrze, że jestem potrzebny, że beze mnie jest inaczej. I raczej lepiej niż gorzej.
Dziś stojąc na pasach przed Gmachem Głównym Uniwersytetu Wrocławskiego dostrzegłem tą wlepkę i... od razu było wiele lepiej (pomijając to, że dzisiaj było dla mnie naprawdę dobre ciśnienie i, że Ona jest przy mnie, że to właśnie wiedziałem).
Nie muszę wiedzieć, czy zawsze będzie. Nie chcę teraz patrzeć w przyszłość. Nie aż tak.
Wszystko się ułoży. Na pewno nie samo, ale... Otrzeźwiony i ostudzony przyznaję, że potrzeba trochę dystansu.
Ważne, że przeszło.
Wiem, że wróci, ale będzie łatwiej, kiedy mam tą świadomość, że ktoś taki na mnie liczy...
A ja się, ku'wa, nie poddam!