aż ocknęłam się. wtedy było najgorzej- zrozumienie znaczenia nieuchwytnosci pragnień, wizja jedynie wiecznej tułaczki bez nagrody i bez spełnienia. wtedy był smutek z tego powodu. dziwne, nagle zaczęłam mieć inne rzeczy na głowie.
przestałam.
czasem jeszcze myślę co było, co by było. nie co jest- nie ma nic. przecież już długo nie było. ale nie ma już konfiguracji, kalejdoskopów i śnię już tylko śpiąc.
także miałam wiele spraw na głowie, wiele się w niej też zrodziło. to co umarło już dawno zgniło i sie rozpadło. pustka w głowie zapełniła się zaskakująco szybko, aż zaczęło mi się wydawać, że wesżłam w jakąś nową fazę egzystencji, przestąpiłam jakieś nowe arkana, albo odbiło mi na inny sposób. mój rodzaj szaleństwa został. tak jakby ktoś chciał wiedzieć.
pustka w sercu, czy gdziekolwiek. czemuż tą całą tak zwaną Miłość przypisuje i wpisje się w Serce? a jej brak lub nieudanie w Serce Złamane? ja mam brak i to nie w serce mi zimno tylko w nagdarstki, nie ono kłuje tylko policzki, nie ono boli tylko biodra. z małej litery.
tak jakby ktoś chciał wiedzieć.