zdjęcie: Marcin J. (zaczął się podpisywać)
od początku źle zapowiadał się dzień. wygrzebałam się z łóżka około południa, wpieprzyłam coś na obiad i hejcia do Marcina - zaproponował mi kolejną sesję (chyba mu się nudzi). niestety pogoda nie dopisała i musieliśmy iść do studia. powiedział, że zacznie się podpisywać na zdjęciach (tak, też nie wiem po co). potem to już w ogóle chujnia z grzybnią z patatajcem - nudy, że hej. nikt nie ma czasu, żeby wyjść i się porządnie zabawić. staczamy się, joł.
cóż, nie wiem jak Wam, ale mi się to zdjęcie podoba.
to chyba jedyny pozytywny owoc wyhodowany w tym dniu.