Nigdy nie czekałam na ten dzień. Czasami mówiło się "ooo Boże, jak ja chcę mieć już osiemnastkę", ale tak naprawde nigdy na to nie czekałam. 18ste urodziny to dla mnie tylko brutalne przypomnienie które mówi, że czas dorosnąć i że problemy które mam teraz tak naprawdę nie oznaczają nic w porównaniu do tych które na mnie czekają...
Studia, prawdopodobnie zdala od wszystkiego a raczej wszystkich których mam, a których czuję że straciłam.
Praca, walka o wszystko.
Ludzie się zmienili, a może to ja się zmieniłam. A może i to i to. Nieważne. Wiem tylko, że nie jest już jak dawniej, nie jest jak chciałabym żeby było. Chciałabym się cofnąć w czasie do czasu kiedy robię te zdjęcie. Prawie świeżo upieczona 16stka :)
To były dobre czasy, potem wszystko się zaczęło komplikować.
18stka przyszła za szybko. Teraz formalnie moge siebie nazywać dorosłą, ale w rzeczywistości wydaje mi się, że pozostanę jak Piotruś Pan. Dużo przeżyłam jak na 18stoletniego człowieka, wiele miejsc widziałam, wiele doświadczeń przeżyłam, wiele zdołałam zrobić.
Przyszedł czas na podejmowanie decyzji, a ja nie czuję się na to gotowa. Chociaz jedną istotną mam z głowy.
Tęsknie za ludźmi, tęsknie coraz bardziej za Polską. Z drugiej strony się zastanawiam czy będę miała do kogo wracać. Oczywiście poza rodziną, bo oni już zdążyli mnie upewnić, że będę miała do kogo wracać, ale poza tym? Wątpie. Wszystko się rozlatuje. Z resztą, czy to ma jakieś znaczenie teraz? W końcu i tak tu planuje zostać.