z zakopanego. z magdonalda. no.
lubię sphinxa. co to znaczy? lubię przychodzić tam czasem, siadać przy jednym ze stolików na piętrze i słuchać. słuchać pań w średnim wieku, jak dyskutują na wszelkie tematy. myśleć że właściwie takie tematy nie są mi obce. przyglądać się parze przy sąsiednim stoliku, ludziom czekającym na posiłek. on w garniturze ona w sukience. on rozmawia przez telefon załatwiając biznesowe rozrachunki, ona siedzi. tylko siedzi. nie wie co ze sobą zrobić. lubię patrzeć na abażury, mieniące się wszystkimi kolorami. patrzeć w dół, na kelnerów uwijających się ze swoimi tacami.
przychodzę do alcatraz, dopijam kawę z wczoraj, idę zaparzyć następną. nosem dotykam liter i rycin, zagłębiając się coraz bardziej w anatomii. masz to żywe na papierze. jest ciekawe, dobrze. wielu mówi że ciężkie, bo prawie nie ma związku z zawodem. dla mnie ciekawe. dla mnie sie liczy.
tak właśnie się mumifikuję. obwijam się dodatkową warstwą prześcieradeł i nakryć. nie ma mnie. nie ma mnie i wszystkiego co we mnie ze mną. a dusza naga wciąż drze się o pożywienie. kategorycznie żąda by ją nakarmiono. nie posłucham jej tym razem.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24