Wiedziałam, ze milosc jest jak tama.Jesli pozwolisz, aby przez szczeline saczayla sie struzka wody, to wkoncu rozsadza ona mury i nadchodzi taka chwila,w ktorej nie zdolasz opanowac zywiolu. A kiedy mury runa, milosc zawladnie wszystkim. I nie ma wtedy sensu zastanawiac sie, co jest mozliwe, a co nie i czy zdolamy zatrzymac przy sobie ukochana osobe. Kochac - to utracic panowanie nad soba.
Milosc jest jak narkotyk. Na poczatku odczuwasz eufoforie, poddajesz sie calkowicie nowemu uczuciu. A nastepnego dnia chcesz wiecej. I choc jeszcze nie wpadles w nalog, to jednak poczules juz jej smak i wierzysz, ze bedziesz mogl nad nia panowac. Myslisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz sie do niej i stajesz sie calkowicie zalezny. Wtedy myslisz o niej przez trzy godziny a zapominasz o niej na dwie minuty. Gdy nie ma jej w poblizu - czuejsz to co narkomani, kiedy nie moga zdobyc narkotyku. Oni kradna i ponizaja sie, by za wszelka cene dostac to, czego pragna. A ty jestes gotow na wszytsko by zdobyc swoja milosc.