W życiu z fartem, choć nie raz, na krawędzi.
Siedziała w jego ciepłych ramionach, trzymał tak mocno jakby zaraz ktoś miał mu ją odebrać. Pieścił jej dłonie, a do ucha szeptał najpiękniejsze zdania... Czuła się doceniona, wyjątkowa, taka kochana... Wszystko to było piękne do chwili, właśnie. Wszystko do czasu gdy otwierała oczy w swym łóżku i powracała do szarej rzeczywistości.
Tak wiele razy chciała, pragnęła wyznać mu jak wiele dla niej znaczy, że to on jest jedyną jej miłością...To o nim myśli w dzień, śni w nocy. To z jego nazwiskiem dopisuje swe imię i uśmiecha się do siebie, bo to ładnie pasuje. Tylko dla niego wstaje rano, zasypia wieczorem. Zrobiła by wiele, by wpaść w jego ciepłe ramiona, poczuć zapach jego ciała i spojrzeć w jego błękitne oczy... A on? On... On ma własne życie w swoim świecie. Nie daje jej klucza do bramy jego serca.
Ciągle czekam. Może na jeden SMS, może na jedną wiadomość na gadu-gadu, może na jeden znak. Na jeden jedyny durny znak od Ciebie, który znaczy więcej niż wszystko inne.
Na złość Tobie osiągnę jak najwięcej, a potem będę udawała, że Cię nie znam, tak jak Ty teraz.
Duma ? Moje obojętne przechodzenie obok Niego, udawanie, że nie chcę posłać mu uśmiechu, nie odezwanie się, gdy mówił. Robienie tego wszystkiego, czego potem żałuję, i co zaprzecza temu, że jestem w Nim absolutnie zakochana
Chciałabym się cofnąć w czasie. Wybrałabym te chwile, w których siedzenie z chłopakiem w ławce lub nieposiadanie ulubionej lalki były największymi problemami życiowymi.
Nauczyłam się, że można żyć dalej, bez względu na to jak niemożliwe się to wydaje, i że ból...łagodnieje. Nie mija całkowicie, lecz po pewnym czasie nie jest już taki dominujący.
jest taki moment w życiu, kiedy twoje serce przestaje już szalenie bić na jego widok, kiedy już nie potrzebujesz go widzieć każdego dnia, umiesz nareszcie skupić się nie myśląc o nim, potrafisz wyrzucić wszystkie prezenty od niego, zniszczyć wspólne zdjęcia. to zauroczenie znika, a rozum nareszcie powraca do pracy. ale nigdy nie zapomnisz tych pocałunków, nie zgasisz tęsknoty i nigdy, przenigdy nie przestaniesz go tak naprawdę kochać. nigdy.
Kocham Cię, czy tego chcesz, czy nie; czy ja tego chcę, czy nie. To jest jak choroba, jak niemoc, która odbiera mi możność wolnego wyboru, która topi mnie w otchłani. Zabłądziłam w Tobie, już nigdy się nie odnajdę. Nie odnajdę siebie takiej, jaką byłam.
Wszystko przemija, ale w naszym sercu zostają ślady.
Dopiero wtedy poznasz naprawdę czym jest tęsknota, gdy każda sekunda wyda Ci się wiecznością, czekając na wiadomość od ukochanej osoby.
W tedy gdy udawałeś na ulicy że mnie nie znasz przejrzałam na oczy i zrozumiałam że nigdy nie byłeś i nie będziesz dla mnie. Nawet nie wiesz jak to zabolało.
Jeśli przyjdzie Nam się spotkać jeszcze raz, proszę, powiedz żebym odeszła. Twoje milczenie rozbudzi tę nadzieję, którą zgasiłam nocami przelanych łez. Nie próbuj jej zapalać jeśli nie kochasz. Nie próbuj kłamać bo choć będę wiedziała, że to nieprawda, uwierzę Ci. Wiesz czemu? Bo oddałabym wszystko żeby móc z Tobą przeżyć następny dzień.
Trzeba czasami się zatrzymać, spojrzeć do tyłu i zobaczyć.. zobaczyć czy zabraliśmy ze sobą wszystko. Jeżeli tak, to możemy iść dalej, ale warto się obejrzeć jeszcze raz.. Może ktoś właśnie krzyczy "A co ze mną?".