Zasypiam. Zapadam w mimowolną, naturalną wegetację. Moje oczy przykrywa biały puch, źrenice zamarzają, szron okrywa rzęsy, ciało coraz bardziej śliskie. A tu dalej chodzisz po mnie wirując, nasycając sobą powietrze.
Magicznośc utworów Yanna Tiersena to sprawa jak najbardziej nadludzka, nie zrozumiecie.