photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 KWIETNIA 2017

Mówić cóż mówić

Poprzedni wpis był autohejtem, ten zatem winien być pełen samozachwytów, ale nie. Jak bd na siłach, dodam jt notkę i linki.

 

EDYCJA:

 

Kiedy byłam mała, bałam się, że M., będąc gdzieś daleko od domu (często musiała wtedy wyjeżdżać), zawędruje gdzieś, gdzie rosną wielkie, wielkie baobaby. Z baobabami było tak, że gdy zakwitały i zaczęły obsypywać się kwieciem, zapach tych otwierających się pąków przyciągał lwy. Więc bałam się o M. straszliwie.

 

Śnią mi się straszne sny. 

 

Nieogarnięta jest dziwność umysłu, cnie? Potrafię sama siebie przekonać, że coś lubię, no i świadoma jestem tego sięprzekonywania i jest mi z tym ok.

Dalej: potrafię jakoś się dogadać? z moją podświadomością? tak, że chociaż pamiętam rano najokropniejsze, najdurniejsze albo najbarwniejsze ze snów, to już od lat z tych (metaforycznie:) o kwitnących baobabach jakieś mglistości ledwie mnie czasem gonią. Taka ciężkość i niepoprawność, nic więcej.

 

Ale snów w ogóle to chciałabym pamiętać więcej. Tam jest tak dziwacznie i niezwykle, no i to tworzy mój móżdże, wow.

 

Nie chcę myśleć o sobie źle, więc staram się nie myśleć o sobie za wiele.

 

bezmuzycze_again