Noc napływ, i pobudza zmysły,
Ciemność głaszcze twoje skryte myśli-
Wchłania cię powoli -
I nie ma już obrony&
Księżyc wysrebrzył niebo a miejskie podwórze
Ostro na nim wyrzyna czarnych murów brzegi,
Łyskają w cieniu tylko szkłem okien szeregi
Tam... w puchach toną ludzkich ciał lilie i róże...
Pozorny sen!... na każdym takim ciemnym piętrze
Szał czuwa! korzystając z ciemności i ciszy,
Wije się w spazmach szczęścia, piersią szybko dyszy,
Wziewając szept gorący w ciemne, ciche wnętrze...
W jednym oknie otwartym, przez drewniane kraty,
Akacja, obciążona białymi bukiety,
Wsunęła gałąź w izbę samotną Poety...
On kładł na nią policzek i całował kwiaty!...
To ta noc temu winna!... Gdy zaczną wibrować
W srebrnej masie powietrza: Szał, Miłość, Rozpusta...
Każde żyjące, choćby też najczystsze, usta
W taką noc muszą jeszcze coś w świecie całować