Szła już kilka godzin. Nie wiedziała gdzie, nie wiedziała po co. Czuła, że musi iść, uciec. Przysięgała sobie, że już nigdy w życiu nie wróci do domu. Żałowała tylko swoich płyt, muzyki. Cóż, w końcu była to jej najlepsza przyjaciółka. Powoli zaczynała czuć zmęczenie. Zaczęła biec. Było jej ciężko, przez glany, które miała na sobie. Poczuła jak kilka kropel deszczu ląduje jej na czubku nosa. Tak, tylko tego jej brakowało. Deszczu. W sumie lubiła deszcz, ale.. Nie teraz, nie w tej chwili. Zatrzymała się, by odetchnąć. Pochyliła się i oparła dłonie o kolana. Oddychała szybko. Kręciło jej się w głowie, nie wiedziała, gdzie jest, co się z nią dzieje. Mokre włosy przyklejały jej się do twarzy. Wyprostowała się, ale straciła równowagę, kolana się jej ugięły i upadła. Leżała tak w deszczu, na ulicy. Nie myślała o niczym. Usłyszała huk, a po nim błyskawicę. Burza. No pięknie. Czuła, że oddala się od rzeczywistości..Jej powieki były cięższe niż kiedykolwiek..Zamknęła oczy i..Odleciała. Życie stanęło jej przed oczami. Widziała to, jak była małą dziewczynką, przytulała się do rodziców. Potem ukazał się pamiętny wypadek. Następnie pogrzeb. Na końcu nie widziała nic, tylko mrok. W mroku jednak, otworzyły się drzwi, w których ukazało się światło. Oślepiało ją. Poszła w jego stronę, a przekraczając próg, poczuła się tak, jakby spadała..
__________________________________
Znów mało, ale cóż. To będzie u mnie rutyna..
"Zobacz jak cudownie marniejemy zapętleni w treści bez znaczenia."
malutka.