w kilku słowach można opisać cały wiczór...
Początkowe stwierdzenia...
"Wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy..."
Ponieważ wszystkie najfajniejsze rzeczy są:
"Dozwolone do lat osiemnastu..."
Więc my się czasami się buntujemy i wyznaczamy pewne granice...
"Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc co mam robić..."
Ale , gdy powrócimy do rzeczywiśtości, stwierdzimy, że nic nie jest takie kolorowe...
"Nie mogę Ci wiele dać..."
Po pewnym czasie i tak stwierdzimy...
"Ale wkoło jest wesoło..."
Jednak wszystko ma swój koniec, tak jak dzisiejszy wieczór, więc jutro będziemy śpiewać...
"Ale to już było i nie wróci więcej..."
I z zadowoleniem powiemy...
"Przeżyj to sam...!"
Za 2 tygodnie kolejne ognicho... :D