- Kocham Cię - wykrztusił z siebie. Nie wiedział czemu to powiedział, ale czuł, że powinien. Że powinien się w końcu przyznać.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Już cała ta sytuacja wydawała jej się nienaturalna. Wracali razem do domu, czego nie zwykli robić. Nie byli przyjaciółmi. Trudno było ich nawet nazwać znajomymi. Nie pałali do siebie nienawiścią. Pomimo tego że widywali się niemalże codziennie na szkolnym korytarzu, już dawno minął okres, gdy witali się uśmiechem i całusem w policzek. Przyjaciele sprzed lat, których zniszczyła właśnie miłość. On zakochał się w niej, a ona nieświadoma jego uczuć, flirtowała z nim zdecydowanie za często, pobudzając jedynie jego nadzieję. A gdy w końcu, trzy lata temu, odważył się przyznać, co do niej czuje, ona go wyśmiała. Tak! Jak zwykła gówniara, którą wówczas była. Wyśmiała, zmieszała z błotem, zniszczyła ich przyjaźń. Potem pojawił się żal i wyrzuty, tęsknota za nim i płacz, gdy mijał ja bez słowa lub obrzucał wyzwiskami.
A teraz? Przez przypadek kończyli o tej samej godzinie lekcje i pomimo tego, że mieszkali w przeciwnych kierunkach, zaproponował, że ją odprowadzi. Sam, z własnej woli. Była zdziwiona, ale się zgodziła. Od kilku miesięcy między nimi było lepiej ? zaczęli nawet ze sobą rozmawiać na przerwach.
Zatrzymała się, a on stanął naprzeciwko niej. Spojrzała mu w oczy. Czy on zwariował?!
- Tomek, ja... ja nie wiem co powiedzieć - spuściła głowę.
- Ania, to, co ci wyznałem kilka lat temu... To nie przeminęło. Nigdy nie przeminie. Pomimo tego, jak usilnie starałem się ciebie znienawidzić, wmówić sobie, że to tylko na chwilę. Szukałem miłości w ramionach innych, ale w każdej i tak dopatrywałem się ciebie. A ciebie nikt nie jest w stanie mi zastąpić.
- To najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszałam od chłopaka, ale... - zaczęła, ale on jej przerwał.
- Powiedz mi, czego się boisz.
- Tego uczucia, które kiełkuje na dnie mojego serca od kilku lat. Nad którym nie panuje. Z jednej strony - nie mogę cię kochać. Nie mogę, bo było by to wbrew mnie. A z drugiej strony, gdy nie ma cię obok, gdy nie miniemy się bez słowa na korytarzu, gdy nie dostrzegę cię w tłumie uczniów, czuję wewnątrz tylko pustkę. I tak długo, dopóki chociaż cię nie dojrzę - nie musisz nawet na mnie spojrzeć - wszystko wydaje mi się szare, smutne i pozbawione sensu. Wystarczy dla mnie tylko, że jesteś. Nie musisz być ze mną, a jednocześnie, gdy widzę cię z inną, zazdrość wypełnia moje myśli - mówiła szybko, niepewna tego, do czego się przyznaje. Strach ją paraliżował.
- Więc bądź ze mną, a zawsze będę obok.
- Nie mogę... - szepnęła cicho, a na jej policzku pojawiła się pierwsza łza - jedynie zapowiedź kolejnych.
- Dlaczego? Zrobiłbym dla ciebie wszystko...
- Nie mogę, ponieważ kocham cię zbyt słabo, by znów ci zaufać. By wierzyć w każde twoje "Kocham", by wierzyć, że jesteś ze mną szczery. Kocham cię miłością, która jest skazana na upadek, na potępienie, na śmierć. A jednocześnie, kocham cię na tyle mocno, że nie potrafię się zmusić, by o tobie nie myśleć, by nie szukać cię wzrokiem. Kocham cię moimi marzeniami... - chłopak stał zdumiony. Nie spodziewał się od niej tak szczerego wyznania. - Dlatego mam od ciebie prośbę - jeśli naprawdę mnie kochasz, pozwól mi odejść. Nie próbuj się ze mną kolegować, przyjaźnić, bo to mnie zabija. Powoli, od środka męczy moje serce. Znienawidź mnie, znów obrzuć wyzwiskami. To moja jedyna prośba do ciebie...
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24