Dlaczego mam wrażenie że zgłupiałam i nie powinnam przebywać z innymi? Czuję tylko pustkę która przepełnia całą moją osobę, czuję że nie potrafię się odnaleźć, czuję że się gubię, że gubię się w tym cholernie zasranym świecie, który tak cholernie mi się podoba i mnie ciekawi a jednocześnie mnie przeraża. Czuję obawę przed tym co będzie, a raczej przed tym że nic nie będzie, Powinno mi zależeć na czymś ale czuję się taka pusta, taka ograniczona że nie zależy mi na niczym. Byle przetrwać dzień dłużej i się nie rozsypać to już coś ale nadal brakuje mi po tym wszystkim wiary we własne możliwości. Ja chyba już nie posiadam możliwości, to chyba już dawno się skończyło. To dość dziwne że człowiek zawsze szczęśliwy, uśmiechnięty, mający swoje marzenia i dążący do ich spełnienia nagle w nim to wszystko pęka, jak bańka mydlana i nie ma już nic, nie posiada marzeń, nie czuje, nie jest szczęśliwy. Czy wraca kiedyś to szczęście które jest tak ważne w naszych relacjach z drugim człowiekiem? Wraca kiedyś ta chęć odmienienia całego świata? Czy już zawsze jesteśmy nicością? Czas nauczyć się żyć z tym wszystkim i stawić czoła problemowi, który już od dawna kłębi się w naszym życiu tylko żadne z nas nie chciało tego pokazać. Co ja gadam, nie da się stawić czoła 'TEMU' problemowi, po prostu się nie da. Już ich straciłaś Gośka, tak zrobiłaś to i się ciesz. Czas się przyzwyczaić do nowej sytuacji w której się znajduję, to nie będzie trudne. Musi minąć trochę czasu jeszcze zanim najnormalniej w świecie będę się z tego śmiała, tylko tak naprawdę ile czasu potrzebuję? Trochę czasu musi minąć... czy to miesiąc, dwa miesiące, czy może lata?
CZAS ZAPOMNIEĆ i żyć.