Kochasz mnie ranić, przyznaj. Uwielbiasz doprowadzać do stanu, w którym nawet łzy nie przynoszą ulgi. Mam nadzieję, iż satysfakcjonuje Cię widok mojej osoby uginającej się pod ciężarem własnej duszy. Cieszy Cię to, prawda? Tak bardzo lubisz czuć, że to właśnie od Ciebie zależy ilość wylanych łez. Tak, jestem zależna od Ciebie. To chciałeś usłyszeć? A może to, że jako jedyna osoba potrafisz mnie zrujnować, używając wyłącznie słów? Od zawsze byłeś dla mnie wszystkim. Nie potrafisz być neutralny. Bawisz się moimi uczuciami jak nikt inny. Robisz to wyśmienicie. To jak? Kiedy w końcu zdecydujesz się dobić mnie ostatecznie? A może masz zamiar wykańczać mnie stopniowo?