Jak ja kocham ludzi pojawiających się w nieodpowiednim momencie. I to jeszcze w taki sposób. A może po prostu tej osoby nie lubię. W sumie sama już nie wiem. W końcu podobno jestem "two-faced".
Zabawne jak jeden zwyczajny gest może poprawić humor. Bez jakichś podtekstów albo co gorsze chęci pozyskania czegoś. Miło, że ktoś mnie zauważa jeszcze. Banał. Wiem.
"Is there only pain and hatery and misery?"
EDIT: Niech mnie ktoś pilnuje, bo robię głupie rzeczy :/