Oczywiście pobudka o 06:00 poniewaz mama stwierdziła że zanim wyrobie sie z łóżka to miną godziny :p ja za 15 min i ubrana :p pierwszy wkręt to tata przeszukiwal kurtke bracika i znalazl papierosy :p ja w brech a tata i mama larmo po braciku. Ale przeżył :p potem odsnieżanie auta po czym tata jak zobaczył jak to odśnieżam to stwierdził że jestem małą wariatką :p no cóż, nie wzrost sie liczy :p no i przyjechał Łukasz :* hehe pierwszy raz widział się z moim tatą. Byle że dobre wrażenie :p no to 1 przystanek: stacja benzynowa :p ino tata poszedł to już buziaczkowanie się :p ja z Łukaszem z tyłu, Tomek z przodu iii... narty między nami :p bosko :p jechalismy przez tyle dziwnych miasteczek że śmialiśmy się z nazw. Druga wtopa: Łukasz ma prawko i tata. Ale tata kierował. Stał taki znak biało czerwony i sie pytam co on znaczy a oni: ee...? tam jest inny znak?-nie. To nie ja też nie. :p hehehe xd potem jak już byliśmy we Wiśle to wypożyczalnia zamknięta :p no to jedziemy do Istebnej. :D jak przyjechaliśmy to Tomek 2x zmieniał buty bo ma gigantyczną noge :p ja zato nie umiałam zapiąć butów wiec zaczłam piszczeć do taty żeby to zrobił bo szlag mnie trafi :p gdy już wszystko pozałatwialiśmy, jako pierwsza wskoczyłam na narty i znowy zaczłam piszczec bo niepamiętałam jak sie jeździ :p no cóż. Ostatnio byłam w 6 klasie podstawówce :p ja Tomek i Łukasz poszliśmy na "oślą łączkę" a tata na taką wielką :D i nie zgadniecie kto nas uczył :p dziewczynka która ma 5lat xD ahaha xD wstyd :p Tomek nie zjechał bo się wywalił i wstać nie umiał :D zamiast mieć zakwasy w nogach, tomuś miał w rękach- bo wstać nie umiał...! XD śmiechu warte po prostu :p Pysiek tak walił enty, że bałam się że szpagat będzie umiał. a no co :p ja sie przewróciłam 3 razy. 1x jak czekałam na Pyśka to sama od siebie się wywaliłam ;p potem mi jakieś dziecko co miało gdzieś z 4-6 lat wjechało mi pod narty. i ja idziecko się przewróciliśmy a nigdzie nie było jego mamy. Nagle podjeżdża taka pani i zaczyna po nim drzeć mordę jak on jeździ że mi pod narty wjechał.. no szkoda słów.. biedne dziecko. a potem pojechałam na "liona" i tam były górki i zrobiłam małysza i się wywaliłam :p hehe ;] później poszliśmy do kawiarni na małe co nie co ;] tyskie, lech, reds i karmi dla Tomka :p i Lili zobaczyłam :p dawno się z nią nie widziałam :p później dalej zjeżdżanie i dalej :] pod koniec robiliśmy zdjęcia :] hehe :p i odnieść narty. nogi bolały jak nie wiem a ja najdłużej jeszcze w tych buciorach chodziłam bo reszta w aucie była XD grr. :p w końcu po trudach pojechaliśmy gdzieś o 14:00 z tamtąd. Szkoda było odjeżdżać no ale cóż.. :p pojechaliśmy do 1 kawiarni na obiad bo pisało że 1danie+2danie=14zł. a kij z tym że najtańsze tam było po 19 zł ale no cóż :p to stwierdziłam że dostaniemy zupe bez wody i kartofle bez ziemniaków ;P hahaha ;] to pojechalismy do drugiej. gdzie też wcale fajnie nie było. Hamburgery dobre, frytki też. Zupa z tytki :p a Tomek rozżaoly nad jego malutkim i twardym kawałkiem szaszłyka :p a później do domu.. pierw oczywiście Pyśka odwieść. :* dalej nie pamiętam bo usłam w jego ramionach :* gdzieś o 18:30 byliśmy w domu :)