żałosny spektakl mojego upadku.
Gramy komedię życia, ale jesteśmy bardziej martwi niż żywi.
Każdego dnia uczestniczę w upadaniu człowieka, którego kocham.
Myślę, że doszliśmy do momentu, kiedy zaczęliśmy się nienawidzić.
Jutro nie będzie takie jak wczoraj, jak dziś, jak wszystkie zepsute dni mojego marnego
życia.
Wrażenie popełnienia czegoś nienaprawialnego.
Mała, słaba iskierka, jedyna bariera między mną a autodestrukcją.
Jestem alegorią mojej własnej depresji. Inkarnacją obojętności i rozpaczy.
Ludzkość cierpi. A ja cierpię razem z nią.
Tylko w nocy oddycham, siedząc przy oknie, paląc papierosy.
Jeśli jest coś, czego się komuś nie wybacza, to to, że ma wszystko, do czego inni dążą.
Horyzont był bladofioletowy i wiedziałam, że to będzie piękny dzień.
każdy wypalany szlug miał smak nie przespanej nocy.
oczucie, że wszystko jest jeszcze możliwe, bo wszystko właśnie się zaczyna.
byłam sama, odkąd byłam na świecie.
pije na umór, by zapomnieć, że pomyliły jej się marzenia.
smród brudnych orgazmów
Do potem / do jutra ! ~J <3