On.Średniego wzrostu, ciemnooki brunet z czarującym uśmiechem.Podobał mi się od zawsze,lecz nigdy nie zdobyłam się na odwagę,aby mu to powiedziec.Teraz jest już za późno. Wszystko zaczęło się gdy rozpoczęłam swoją edukację w gimnazjum,był dobrym kolegą mojego dwa lata starszego brata, więc często go widywałam i od razu mi się spodobał.Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia co z tego wszystkiego wyniknie.Na początku tego roku mój brat obchodził osiemnaste urodziny.Przecież to mega ważna impreza,wejście w dorosłośc, prawo jazdy, a co najważniejsze - impreza urodzinowa.To właśnie na niej znaleśc się miał mój chłopak marzeń.Od środy aż do samego piątku czyli dnia całego wydarzenia trwały przygotowania w domu.Robienie jedzenia,sprzątanie,załatwianie muzyki i innych ważnych spraw.Na początku nie miałam ochoty uczestniczyc w tym całym wydarzeniu,aż do chwili gdy usiadłam z całą paczką mojego brata do stołu.Wśród nich znajdował sie właśnie ON.Siedział na przeciw mnie i kiedy tylko była okazja,obserwowałam go z fascynacją.Na początku robiliśmy do siebie głupie miny i gesty,potem razem tańczyliśmy i siedzieliśmy za jego ''DJ-ką ''.Tak, to on odpowiedzialny był za muzykę.DJ-amator, tak można byłoby go nazwac.Siedziałam koło niego bacznie przypatrując się jego ruchom,delikatnie trzymając go za nadgarstek.Po chwili spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i nadeszła chwila, o której marzyłam...Pocałowaliśmy się.Nie potrafię opisac tego, jak czułam się w tamtej chwili.To było coś pięknego,niesamowitego,niezapomnianego...Do końca imprezy trzymaliśmy się razem co jakiś czas całując,nie zwracając uwagi co pomyślą o nas inni.Tamtego wieczora moja nadzieja i miłośc do niego osiągnęła granice zenitu.Na drugi dzień,gdy wstałam,uśmiechałam się pod nosem i czekałam tylko na wiadomośc od niego na facebook'u.Niestety.Minęły dwa miesiące,a ja do dziś,nie otrzymałam żadnej wiadomości,wyjaśnień,czegokolwiek.Po rozmowach z osobami trzecimi okazało się,że ''moje marzenie'' nie pamięta nic, co wydarzyło się właśnie tamtego wieczoru.Po tej wiadomości kompletnie się załamałam.I do dziś nie było dnia, abym o nim nie myślała. A wieczorami gdy nikt nie widzi, wspominam ten niesamowity wieczór i po cichu płacze tuląc sie do poduszki.Dziś,po dwóch miesiącach,ON nie potrafi nawet powiedziec mi (nie)zwykłego ''cześc'' na ulicy.Przykro,że pomimo tego co się stało,nie mamy odwagi spojrzec sobie w oczy tak jak tamtego wieczoru...
Alicja