znalazłam to na internecie, niestety bez podpisu autora... Po przeczytaniu tego kilkanaście minut siedziałam w bezruchu... Przeczytajcie to wszyscy, Nie zniechęcajcie się obszernym tekstem... Ten tekst przenika dogłębnie i nie równa się mu żadne dotychczasowe opowiadanie, które kiedykolwiek czytałam, a sami wiecie, jak wysoki poziom ma to, co mi nadsyłacie
http://www.youtube.com/watch?v=iLi_osYNsOU
http://www.tekstowo.pl/piosenka,richard_marx,right_here_waiting.html
Wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć... ale ja jestem istnieje w Twoim życiu, snach Twoich, Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole, w twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym opowiadałaś mi gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać. Ja wsłuchany w twoje opowieści i kojący twój głos chłonąłem każde słowo, każdą informacje a potem cichutko żeby cię nie obudzić kiedy wreszcie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz. Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie myślałem - bo Ty pewnie jesteś piękna a ja taki dziwny, pomarszczony...no i po co mi dziesięć palców myślałem.
A potem nadszedł ten straszny dzień. Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadało w głąb ciebie, nie wiem skąd a Ty powtarzałaś ze będzie dobrze, musi być. Ale płakałaś -słyszałem. Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho. Ktoś już trzymał mnie na rękach ale to nie byłaś Ty. Gdzieś mnie zabrano ale Ciebie tam nie było. Było przy mnie dużo ludzi i bardzo się bałem. Ale przyszedł do mnie tata i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Ciebie mamo zobaczyłem po kilku dniach od razu wiedziałem, ze to TY. Później przez kilka dni Cię nie widziałem i bardzo się ucieszyłem gdy znów z tatusiem byliście przy mnie. Codziennie byli u mnie obcy ludzie i mnie dotykali, czasami bardzo to bolało ale wtedy myślałam o tym, że niedługo moi rodzice będą tylko mnie dotykać. I tak pewnego dnia stałem się najszczęśliwszym dzieckiem gdy mogłem się przytulić do Ciebie mamusi. Później mogłem się też przytulać do mojego taty i babci. Jaki ja byłem wtedy szczęśliwy.
A potem usnąłem a kiedy otworzyłem oczy, wszystko wkoło mnie zalewał błękit. Byłem tam sam -mały, przestraszony i było mi zimno. Moje ciało wyglądało jakoś inaczej niż do tej pory. Ale Ciebie mamusiu nigdzie nie było. Obok mnie siedziała mała dziewczynka i uśmiechała się do mnie. Cześć - powiedziała. Gdzie moi rodzice - zapytałem? A ona wtedy opowiedziała mi wszystko. Że nie każde dziecko może być ze swoimi rodzicami, że nie niema związku jak bardzo oni kochali i chcieli mieć malutką kruszynkę przy sobie. Powiedziała mi, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków. Dowiedziałem się, iż będzie mi ciebie mamo brakowało ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo, płakałem tak jak ty wtedy i cierpiałem tak jak ty wtedy. Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam wielu przyjaciół, wiele zabawy, wiele radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo! Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, żony, dzieci żeby mogli się z nimi spotkać. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę! No.. czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zahaczamy o klomby kwiatów, ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem moja przyjaciółka wytłumaczył mi też, że nie mogę kontaktować się z Tobą osobiście czasem tylko pojawić się w twoich snach ale nic więcej. Ostatnio jednak zacząłem robić się powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś. Przyjaciółka popatrzyła, pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem. Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając, że tak bardzo cierpisz, że tak bardzo tęsknisz, że nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić, żeby Ci pomóc. Bo nie możesz tak dalej cierpieć, musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić, że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twój wielki ból. Więc piszę do ciebie mamo ten list, pierwszy i ostatni. Musisz wziąść się w garść, musisz się uśmiechać, żyć, dzielić się radością z innymi. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem, że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz ja tez zniknę. Tu na górze istnieje dzięki Tobie i twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślą. Bo kiedy będziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żal zaleje twoje serce, smutek przesłoni ci świat i będziesz tylko myślała o tym co straciłaś. Zapomnisz o mnie. Nie ,nie zaprzeczaj ze nigdy nie zapomnisz. Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego. Żebyś widziała tą radość kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczęścia czerpie swoja siłę. Proszę mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myślach. Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham Cię mamo. I nie jesteś sama - pamiętaj. I nie mów, że mnie już nie ma! JESTEM.. Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci ,usłyszysz w radosnym ich śmiechu, poczujesz kiedy przytulać je będziesz i kołysać do snu. Ja tam zawsze będę, zawsze przy Tobie. Zawsze!!! Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie, mnie już nie będzie. Kocham Cię mamo.