Witajcie, tu Migotka : ) Pewna dziewczyna napisała opowiadanie, mamy nadzieje za wam sie spooba : ) Klik
Jestem dziewczyną z wieloma marzeniami i problemami. Lecz mam a raczej miałam na kim polegać. Teraz wszystko się zmieniło. Odkąd jej nie ma, nie mogę poradzić sobie sama z sobą.
Wszystko zaczęło się wtedy kiedy dowiedziałam się że moja przyjaciółka Marlena ma problemy rodzinne. Jej ojciec pił, tak jak i jej mama. Była jedynaczką a także często krzywdzonym dzieckiem przez swojego ojca. Do szkoły przychodziła ze siniaki na całym ciele. Starałam się jej pomóc.
- Ja już nie dam rady& On znów mnie uderzył.
- Zgłoś to, powiedź cioci, niech cię zabierze ze sobą, zobaczysz tak będzie lepiej.
- Nie, bo wtedy nie będziemy mogły się tak często widywać. A tego nie chcę
- Co jest ważniejsze? Twoje życie czy to że będziemy spotykać się raz w tygodniu?
- Nie wiem&. Ale nie chcę stąd odjechać za dużo by mnie to kosztowało.
- To chociaż zgłoś to na policję, On nie może cię tak bezkarnie torturować!
- Zastanowię się.
- Dziewczynki, proszę o ciszę. powiedziała pani stojąc nad nimi.
- Ależ oczywiście proszę Pani już będziemy cichutko jak myszki.
Do końca lekcji nie zamieniłyśmy ze sobą słowa, ciągle myślałam jak mogę jej pomóc, co mogę zrobić& Ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Po lekcjach odprowadzając Marlenę dużo z nią rozmawiałam , myślałyśmy co by tu zrobić.
- Uspokój się bo dostaniesz i się skończy! usłyszałyśmy dochodząc do drzwi
- O nie znów się zaczyna- powiedziała cichutko Dobrze to do jutra. Pa!
- Co ty żartujesz? Zamierzasz tam teraz wejść?
- Nie mam innego wyjścia& - Znikła za drzwiami
Nie wiedziałam co mam robić, wracając do domu ciągle dzwoniłam, pisałam żeby dała jakiś znak życia, ale nic to nie dało& Po paru godzinach usłyszałam dźwięk wiadomości
Już nie dałam rady. Ojciec pobił mnie tak że po paru minutach się obudziłam, nie pozwolili mi iść do lekarza. Mam nadzieję że kiedyś się jeszcze spotkamy, tam w lepszym świecie. Stoję teraz na krawędzi życia i śmierci. Żegnam cię !
Szybko wybiegłam z domu, tysiące myśli podczas drogi do niej. Wbiegłam do jej pokoju. Zobaczyłam jak leży na łóżku, sprawdziłam tętno, nie było go& Wezwałam pogotowie, zabrali ją, lecz nie udało się nic zrobić. Umarła&
Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć że to się tak skończyło. Że pozwoliłam jej umrzeć. Teraz mam tylko nadzieję że jest tam jej lepiej, ma wielu znajomych i obserwuje mnie z góry, każdy mój ruch, każdą moją decyzję. Pomaga mi w trudnych wyborach. Widzę ją uśmiechniętą, z słuchawkami na uszach, pełną radości, już nie smutku. Tak właśnie sobie ją teraz wyobrażam. Często chodzę na cmentarz, zwierzam się, rozmawiam, ale i tak mi to jej nie przywróci chociaż tak bardzo bym chciała. To mogła być przyjaźń na cale życie, a przez jej rodzinę nie była& Szkoda& Inaczej to sobie wszystko wyobrażałam.