Nie tak miało być
cz. 20
-Budzi się! Patrycja biegnij po lekarza- słyszę głos mojej mamy, a za chwilę do moich oczu dociera światło. Zauważam błękitno- białe, surowe ściany i aparaturę do której jestem podpięta. Jestem w klinice, w której pracują rodzice. Przypominam sobie przyczynę mojego pobytu tutaj, wypadek. Niestety pamiętam też dlaczego do niego doszło- córeczko, tak się bałam- spoglądam na mamę, która siedzi na stołku obok, trzyma w dłoniach moją dłoń. Jest anemicznie blada i ma cienie pod oczami. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu widzę ją bez makijażu poza domem.
-Też się cieszę, że cię widzę. Chce mi się pić- charczę.
Tak, oczywiście- podaje mi plastikowy kubek wypełniony wodą.
-Wszystko mnie boli- krzywię się, kiedy próbuję się poprawić na łóżku.
-Zaraz dostaniesz leki, tylko przyjdzie lekarz, który cię prowadzi.
-Dzień dobry paniom- do sali wchodzi młody lekarz, syn przyjaciół moich rodziców, i już wiem, że jestem w dobrych rękach- boli cię coś?- kieruje pytanie do mnie.
-Wszystko.
-Hmm, dlaczego mnie to nie dziwi- śmieje się ze swojego żartu, widząc jego rozbawienie idę w jego ślady. Jednak zaraz przestaje na skutek bólu, jaki towarzyszy śmiechowi.
-Artur zajmij się nią- mama nie wygląda na zadowoloną, ma surowy ton.
-Mamooo- upominam ją.
-Pani doktor ma rację. Przepraszam- ma minę małego, skarconego chłopca- miałaś wypadek, masz wstrząśnienie mózgu, złamane żebra, doszło do krwotoku wewnętrznego i masz złamaną nogę. Byłaś nieprzytomna cztery dni. Masz szczęście, że kierowca nie jechał szybciej i, że złamane żebra nie wbiły się w płuca. Jak się czujesz? Coś szczególnie ci doskwiera?
-Bardzo boli mnie głowa.
-Dostajesz kroplówki przeciwbólowe, ale myślę, że możemy podać ci zastrzyk z Ketonalem- zapisuje coś w swoich dokumentach- Patrycja- pielęgniarka bez słowa podchodzi i wykonuje swój obowiązek. Później mam mierzone ciśnienie, jestem zabrana na milion prześwietleń i rentgenów, pobierają mi krew. Kiedy w końcu wracam na swoją salę w jej przedsionku widzę pięć ogromnych bukietów. W pokoju czeka na mnie mama.
-Zapewnią ci tutaj najlepszą opiekę i rehabilitację, jeśli zajdzie taka potrzeba.
-Wiem- uśmiecham się.
-A właśnie, zaraz będzie tutaj twój chłopak, Mateusz, tak?- nie wierzę własnym uszom, ten to ma tupet. Po cholerę tu był i jak śmiał nazywać się moim chłopakiem.
-Nie jesteśmy razem.
-Jak to?- mama nie kryje zdziwienia- przecież byliście razem na wakacjach, on przychodził tutaj codziennie, przynosił kwiaty, przyjechał za karetką i spędzał u ciebie całe popołudnia i noce. Wychodził tylko do pracy. Myślałam..
-To źle myślałaś. Nie chce go widzieć.
Inni zdjęcia: 2025.07.18 photographymagic... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24