Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 35
Rano budzi mnie ciepło, odwracam się i widzę Karola leżącego obok mnie w garniturze. Właściwie co on tutaj robi, przecież miał wrócić dopiero jutro. Nieważne, wtulam się w niego, a on się budzi i zagarnia moje drobne ciało do siebie.
-Tęskniłem- szepcze, nie otwierając do końca oczu.
-Ja też, ale co tutaj robisz?
-Nie mogłem wytrzymać, więc jak tylko skończyliśmy dziś rano spotkanie wsiadłem w auto i przyjechałem jak najszybciej się dało. Nie potrzebuję imprez firmowych, zdecydowanie wolę ciebie.
-Jak to rano?
-Malutka, już dawno po południu. Chyba wczoraj zaszalałyście, bo dziewczyny też wychodziły jakieś niewyraźne- sięgam po telefon. Rzeczywiście, już piętnasta. Przeciągam się leniwie, trochę boli mnie głowa.
-Kochany, musisz być zmęczony, zasnąłeś w ubraniach- mówię troskliwie.
Chciałem zabrać cię na obiad, ale ty spałaś i spałaś. Położyłem się na chwilę..
-I ty też zasnąłeś ze zmęczenia- dokańczam za niego a później się przytulam.
-Czuję, że muszę częściej wyjeżdżać na takie szkolenia- uśmiecha się.
-Nie, już nigdy nie zostawiaj mnie samej.
Później kochamy się długo i namiętnie, wynagradzając sobie nawzajem piątkową i sobotnią noc.
*
Z łóżka wstajemy przed dziewiętnastą, w końcu musimy coś zjeść. Decydujemy się na tosty. Dopiero teraz uświadamiam sobie jak za nim tęskniłam. Teraz wydaje się być taki idealny, stoi przy blacie i podśpiewuje piosenkę Lady Pank. Dlaczego nie może być taki zawsze, dlaczego musi miewać te swoje chore humory. A może ja też je mam tylko nie zauważam? Muszę zapytać Pauliny.
-Rozmawiałem z wydawcą, zdecydował się otworzyć dwa nowe działy. Kulinarny i modowy. Chcesz zostać redaktorem jednego z nich?
-Modowy w piśmie podróżniczym?
-No, coś tam stylowane na wzór ubrań danego kraju. Sam nie wiem.
-Nie ma słowa stylowane- śmieję się z niego- prędzej stylizowane. Wolę zostać twoją asystentką.
-Myślałem..
-To źle myślałeś- przerywam mu- na pewno się zgodzę na kolejną młodą asystentkę. Mhm.
-A gdyby to miała być Lena?
-Lena ma siedemnaście lat i szkołę. I bez żadnych rodzinnych powikłań. Nie i koniec.
-Malutka, na pewno nie?
-Na pewno- upijam łyk herbaty.
-A dowiem się chociaż dlaczego?- stawia przede mną talerz z tostami i siada naprzeciwko. Przez chwilę patrzymy sobie w oczy.
-Nie czuję się na siłach, nie poradzę sobie. To duża odpowiedzialność, studiowałam turystykę i HR, nie dziennikarstwo. Poza tym wiesz jakie piekło wywołasz moim awansem? Niepotrzebni mi kolejni wrogowie.
-A moim zdaniem dałabyś sobie świetnie radę. Wiesz już dużo, a wprowadzać nową osobę w zakres obowiązków to dodatkowy czas i pieniądze.
-Co najwyżej mogę przeprowadzić rekrutację, bo na tym się znam.
-Mamy do tego umowę z firmą.
-Wiem, przecież nie mówiłam na poważnie.
-Zastanów się, mogłabyś to robić jak chcesz, przecież to lubisz- uśmiecha się- dostałabyś ludzi, swój gabinet.
-Już podjęłam decyzję- zabieram się za jedzenie kolacji. Temat zakończony. Nie mam zamiaru spędzać ośmiu godzin ze świadomością, że przy jego biurku siedzi jakaś inna dziewczyna. W sumie to o to głównie chodzi, no ale przecież mu się nie przyznam.
A.