Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 23
-Zachował się jak dupek to wiemy. Powinien ci o wszystkim powiedzieć, nie chcę go bronić, ale może jednak powinnaś go wysłuchać? Bo jaką masz pewność, że ta cała Matylda mówi prawdę. Równie dobrze mogła chcieć wam przeszkodzić.
-To jej się udało. Dla mnie sprawa jest jasna. Kłamał, bo myślał, że się wywinie.
-A jeśli to ona kłamie? Mam dziwne przeczucie.
-Bronisz go i nie wiem jaki masz ku temu powód. Nie pałacie do siebie sympatią.
-Moja sympatia do niego nie ma nic do rzeczy. Tu chodzi o ciebie. Ja na twoim miejscu dałabym mu chociaż szansę na przedstawienie jego wersji.
-Ale nie jesteś na moim miejscu. Jak zobaczyłam tego maila..poczułam jakby ktoś dał mi w pysk- otwieram kolejne wino- lepiej powiedz jak sukienka. Zdecydowałaś się na jakąś?
-Zastanów się jeszcze Daga. A co do sukienki to tak. Wybrałam tą prostą, z wycięciem na plecach. Niby nic specjalnego, ale dobrze się w niej czuję.
-Tak myślałam, była najlepsza w tym katalogu. Będziesz wyglądać pięknie.
-Wybraliśmy też kolor przewodni. Złoty, będzie pasował do białych kwiatów a i do rozpoczynającej się jesieni. Mogłabyś ubrać taką sukienkę?
-Oczywiście, w końcu jestem twoją druhną. Będzie tak jak sobie wymarzyłaś- uśmiecham się ciepło. Naprawdę ciesze się, że moja przyjaciółka jest szczęśliwa i już nie mogę doczekać się tego wesela- kiedy będziecie rozsyłać zaproszenia?
-W poniedziałek przekazujemy firmie kurierskiej. Zostało trochę więcej niż trzy miesiące. Chyba to odpowiedni moment.
-Nie mogę się doczekać, ale będzie zabawa.
-Mam nadzieję, że ty będziesz bawić się z panem redaktorem- gromię ją spojrzeniem, mam ochotę ją ochrzanić za ostatnie słowa, ale gryzę się w język.
Kolejne dni mijają szybko. Dalej nie odzywam się w żaden inny sposób do Karola jak tylko służbowo. Pomału przyzwyczajam się do takiego układu między nami. On jednak nie daje za wygraną, non stop próbuje się do mnie zbliżyć. Cały czas myślę o rozmowie z Pauliną, może powinnam jej posłuchać. Dziś mija dokładnie dwa miesiące jak pierwszy raz pojawiłam się w tym biurze. Niewiarygodne jak wiele wydarzyło się w ciągu tego czasu. Jak zwykle przed dziewiątą pojawiam się na miejscu. Na parkingu widzę auto Karola. Chyba pierwszy raz zdarzyło się, że jest wcześniej ode mnie. W recepcji nie wita mnie Matylda, a przesympatycznie wyglądająca, dość młoda blondynka. Przedstawiam się jej i wymieniamy kilka zdań. Jest naprawdę miła. Na górze zastaję pusty sekretariat, a drzwi do naszego biura są uchylone. Słyszę zdenerwowany głos Karola.
A.