Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 18
-Cholera jasna! Daga wstawaj! Zaspaliśmy!- zrywam się z łóżka. Zegarek wskazuje ósmą trzydzieści. Za pół godziny musimy być w biurze, a ja miałam jeszcze jechać do mieszkania, żeby ubrać się stosownie i wziąć swoje auto.
-Znajdź coś w walizce. Nie zdążymy jechać do ciebie- Karol krzyczy z łazienki. Robię tak jak mówi. Jedyną rzeczą, która nadaje się do pracy jest jasnoniebieska sukienka o kroju A. Prasuję ją i koszulę. Jeszcze tylko szybka toaleta. Związuję włosy w wysoki kucyk, lekko maluję rzęsy, wślizguje się w sukienkę i wychodzimy. Sandałki zapinam w windzie. Biegiem przemierzamy parking. Mamy dziesięć minut, aby zdążyć. Nie jest to możliwe. Nawet nie chcę wspomnieć o tym, że zjawimy się razem pod wydawnictwem, na dodatek spóźnieni. Karol jedzie zbyt szybko, rozglądam się czy nigdzie nie ma policji. Docieramy z siedmiominutowym spóźnieniem. Na parkingu nikogo nie ma. Decydujemy się na osobne wejście z dwóch stron, tak żeby choć trochę wyglądało to na przypadek. Karol obiega gmach redakcji. Wchodzę pierwsza, chwilę po mnie wpada zziajany on. Odbieramy legitymacje od recepcjonistki, rozmawiając przy tym kurtuazyjnie o korkach na drodze. Trudno mi być poważną, tym bardziej, że Karol ściska mój pośladek. Dobrze, że lada recepcji jest wysoka i Matylda nic nie widzi. Swoją drogą mógłby się powstrzymać. Wpadamy do windy. Udało się, nikt nie zauważył.
-Tu nikt nie widzi, mogę pocałować cię ostatni raz- przyciąga mnie do siebie i całuje gorąco. Na nasze nieszczęście winda zatrzymuje się i wsiada do niej Przemek- grafik, nie zdążyliśmy się od siebie odsunąć.
-I tak wszyscy wiedzą, że spędziliście wspólny urlop na Malediwach- rzuca na powitanie szeroko się szczerząc. A niech to. Po czym podają sobie rękę z Karolem. Na moje policzki wypełza rumieniec. Czuję się jak gimnazjalistka przyłapana na całowaniu przez rodziców. Nie wiem co mam powiedzieć na jego słowa, więc nie odzywam się nic. Przez resztę czasu patrzę w podłogę. Chłopcy dyskutują o realizacji wydania specjalnego.
Cały dzień zajmujemy się zaległymi sprawami, ledwie znajdujemy czas na lunch. Dzielnie powstrzymujemy się od okazywania uczuć i pozostajemy na stopie pracowniczej. O piętnastej Karol wychodzi na obiad z kimś z goHoliday. Ma mnie odebrać po szesnastej i odwieź do domu. Ja w końcu znajduję czas na posegregowanie maili na służbowej skrzynce. Większość to sprawy pilne. Jednak moją uwagę przyciąga nieznany mi adres, otwieram go i czytam Mam nadzieję, że świetnie bawiłaś się z Karolem na Malediwach. Sądzę, że nie powiedział Ci, że ma ze mną dziecko. Ja uważam, że powinnaś o tym wiedzieć. W załączniku przesyłam zdjęcie. Matylda.. Czytam chyba z dziesięć razy treść wiadomości, słowa odbijają się echem w moich myślach. Dziecko? Matylda? Czemu mi nie powiedział? W końcu otwieram załącznik. Na ekranie pojawia się zdjęcie roześmianego chłopca, najwyżej dwulatka. Jest uderzająco podobny do Matyldy, naszej recepcjonistki.
A.
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24