Wróciłam do domu, przemknęłam się do pokoju, usiadłam i załamałam ręce. Za siedem miesięcy mam zostać mamą, co ja mówię, już nią jestem, bije we mnie drugie serce. Będę odpowiedzialna za drugiego, bezbronnego człowieka. Jak ja sobie dam radę? Minęła godzina a ja ciągle starałam się przyjąć do wiadomości to co usłyszałam w gabinecie lekarskim. Okej, ja mam dwadzieścia cztery lata, mam jakieś wykształcenie, prace. Ale Filip? W tym roku matura, żadnej pracy, co na to jego rodzice. Poza tym, jak to się mogło stać? Przecież noszę plastry, a to skuteczna metoda antykoncepcji. Jak ja mam mu powiedzieć o tym, że zostanie ojcem? Jaka będzie reakcja? Nie myślę dalej, czas aby się zbierać, biorę szybki prysznic, zakładam czarne rurki i dżinsową koszulę, odruchowo spoglądam w lustro czy już widać. Ale jeszcze nie, chyba za wcześnie na takie rzeczy. W tym momencie uświadamiam sobie jak mało wiem o ciąży i macierzyństwie. Nigdy nie obchodził mnie ten temat, bo odkąd pamiętam się zabezpieczałam. Nakładam makijaż i jeszcze raz spoglądam w lustro, tym razem staję bokiem i gładzę koszulę. Nie, jeszcze na pewno nic nie widać. Z Filipem umówiłam się z parku, niedaleko mojego domu. Stresuję się, a jakby inaczej przecież jeszcze nikomu nie mówiłam, że urodzę jego dziecko. Wychodzę z domu, mam piętnaście minut, więc idę wolnym krokiem, analizuję i myślę jak mu powiedzieć, od razu czy najpierw wybadać jaki ma humor. Sama nie wiem co będzie lepsze. Jedno jest pewne na pewno muszę mu o tym powiedzieć i to jak najszybciej. Kiedy dochodzę na miejsce Filip już jest, nie ukrywam zdziwienia, miałam nadzieję, że się trochę spóźni tym samym dając mi więcej czasu.
- Niunia jak zwykle śliczna- dostaję buziaka w usta.
- No hej- uśmiecham się blado, nie umiem się wyluzować, a Filip rozpoznaje, że się czymś stresuję.
- Ej co jest? Masz jakiś problem? Chcesz pogadać?
- Tak jakby- chwyta mnie za dłoń i prowadzi na ławkę siada i bierze mnie na kolana, w tym momencie przechodzi mi przez myśl zatajenie prawdy i usunięcie ciąży. Przecież mnie stać. Zamiast tej okropnej rozmowy moglibyśmy teraz robić to co najlepiej nam wychodzi. W moim domu nikogo nie ma, spokojnie moglibyśmy tam iść i kochać się w stu miejscach, tak jak tylko my potrafimy.
- Co cię tak martwi?
- W sumie to nic- kłamię- jakiś podły humor załapałam. Chciałam się spotkać, bo ty zawsze wiesz jak mi go poprawić.
- Blanka, przecież widzę, że ściemniasz.
- Jestem w ciąży.
- Ha, dobre. A tak poważnie? Jakaś blada jesteś, coś w pracy?- tego się obawiałam, wstaję z jego kolan i staję naprzeciwko niego.
- Filip nie żartuję, jestem z tobą w ciąży. Początek drugiego miesiąca, byłam dzisiaj u lekarza. Co my teraz zrobimy?
- My?! To twoje dziecko, mnie w bachora nie wrobisz, jaką mam pewność, że nie dawałaś w tym czasie trzem innym?
- Filip to naprawdę twoje dziecko! Z nikim innym nie spałam w tym czasie!
- Nie to nie może być prawdą.
- Ale jest.
- Ja za to odpowiedzialności nie biorę, to ty miałaś się zabezpieczać, mówiłaś, że masz plaster.
- Nie zmieniłam, to znaczy za późno.
- Nie chcę nic więcej słyszeć. To nie mój bachor. Nara!- rzuca mi gniewne spojrzenie i odchodzi. Po prostu odchodzi, nie obchodzi go co ja czuję, nie obchodzi go jego dziecko. Po policzkach spływają mi pierwsze łzy, wycieram je nerwowo rękawem od koszuli.
- No tak z panienką na jedną noc nie zakłada się rodziny, nie?!- krzyczę za nim, ale on już chyba nie słyszy, nie obraca się, jedynie jakieś małżeństwo z dzieckiem, które przechodziło obok patrzy na mnie z politowaniem.
Grudzień tego samego roku.
Są święta. Wszyscy już wiedzą o mojej ciąży. Rodzice początkowo nie byli zadowoleni, ale teraz na każdym kroku okazują radość i wsparcie. Jeszcze trzy miesiące i moja Perełka będzie ze mną. Dziewczynka, bardzo się cieszę. Gdyby był chłopiec też bym była szczęśliwa, najważniejsze teraz dla mnie aby było zdrowe. Filip? Filip po tygodniu się do mnie odezwał. Przepraszał, przychodził do mnie pod pracę codziennie z dużym bukietem róż. Nie jesteśmy razem, nie potrafię mu kolejny raz zaufać. Mimo tego, że czuję do niego więcej niż sympatię. Gdzieś na dole serca kocham go, w końcu jest ojcem mojego dziecka. Nie wiem co będzie dalej, i chciałabym i boję się, że jak przyjdzie kolejna ciężka sytuacja potraktuje mnie tak samo jak wtedy, w sierpniu. Czas pokaże czy stworzymy szczęśliwą rodzinę.
KONIEC
_____________
MAIL: [email protected]